Specjalista wyjaśnia, że pierwsze przypadki grypy z kolejnego sezonu mogą się pojawiać we wrześniu, choć to nie świadczy jeszcze o tym, że mamy już początek epidemii. Szczyt zachorowań z tego powodu zwykle przypada w naszym kraju na późniejszy okres, najczęściej ma miejsce od stycznia do marca.Podobnie było w 2014 r., kiedy w drugiej połowie września z powikłaniami pogrypowymi w ciężkim stanie trafiła do szpitala 64-letnia kobieta. "Miała gorączkę sięgającą 38,8 st. C i doszło u niej do ostrego zapalenia mięśnia sercowego, a potem do wstrząsu kardiogennego (gdy serce nie pompuje tyle krwi, ile potrzebuje organizm -przyp. PAP). Niestety, nie udało się jej uratować, zmarła po zaledwie 4 dniach" - powiedziała prof. Brydak. Specjalista wyjaśnia, że pacjentka nigdy nie szczepiła się przeciwko grypie. "A szkoda, ponieważ zaatakował ją szczep wirusa, przed którym chroniła szczepionka, jaka były dostępna przeciwko grupie sezonowej 2014/2015" - podkreśliła. Tym razem w krajowym ośrodku ds. grypy w Warszawie pierwszy przypadek grypy z kolejnego sezonu grypowego 2015/2016 wykryto u dwuletniego dziecka. "Rokowania u tak małych dzieci są zwykle złe, ponieważ nie mają one jeszcze wykształconego układu odpornościowego i grypa jest u nich bardzo trudna do wyleczenia" - dodaje prof. Brydak. Specjalistka podkreśla, że przeciwko grypie można szczepić dzieci już powyżej szóstego miesiąca życia. "Niestety, rodzice nie biorą odpowiedzialności za swoje dziecko i nie szczepią je przeciwko grypie. W naszym kraju przeciwko tej chorobie szczepionych jest zaledwie 0,5 proc. dzieci do 4. roku życia" - dodaje. Prof. Brydak przyznaje, że krąży wiele mitów na temat szczepień przeciwko grypie. Jednym z najczęściej powtarzanych jest ten, że ktoś zachorował na grypę po tym jak się zaszczepił. "To bzdura, szczepionki przeciwko grypie wykonuje się na bazie wirusów inaktywowanych lub wykorzystuje się jedynie ich fragmenty i nie mogą wywołać grypy" - podkreśla. Według specjalistki, może się zdarzyć, że zaraz po zaszczepieniu jakaś osoba może się zetknąć z wirusem grypy zanim jeszcze osiągnie odporność, co zwykle następuje po upływie tygodnia. "Ja szczepię się od 24 lat, od kiedy w sezonie 1992/1993 zaczęły być dostępne w Polsce pierwsze inaktywowane szczepionki przeciwko grypie". Dr hab. Ernest Kuchar z klinika pediatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego powiedział dziennikarzowi PAP, że wirus grypy rozprzestrzenia się drogą kropelkową, zarówno bezpośrednio, od innej zakażonej osoby, jak i pośrednio - jedynie poprzez kontakt z zainfekowana powierzchnią. Wystarczy dotknąć klamki lub uchwytu wózka w supermarkecie, których wcześniej używała osoba zakażona grypą. "Podczas kichania wirus pokonuje odległość do jednego metra, ale na klamce może się utrzymywać nawet do 24 godzin" - podkreśla specjalista. Dodaje, ze z badań wynika, że jeden chory zainfekowany grypą zaraża co najmniej cztery inne osoby. "Szczepienia przeciwko grypie rekomendują wszystkie towarzystwa medyczne na świecie, zarówno pediatryczne, kardiologiczne, diabetologiczne, jak i onkologiczne i wiele innych, ponieważ chronią one przed poważnymi powikłaniami, grożącymi nawet zgonem" - podkreśla prof. Brydak. Specjalistka zwraca uwagę, że oficjalna liczba podawanych zgonów z powodu grypy nie odzwierciedla faktycznego stanu. "Kiedy bezpośrednią przyczyną śmierci jest zapalenie mięśnia sercowego, wtedy do dokumentacji wpisuje się, że chory zmarł z przyczyn kardiologicznych, a nie na skutek powikłań pogrypowych" - podkreśla prof. Brydak. Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie wynika, że w sezonie 2014/2015 z powodu grypy zmarło w Polsce 11 osób. "To niemożliwe, z całą pewnością grypa uśmierciła wtedy znacznie więcej Polaków" - przekonuje prof. Brydak.