Liczba zachorowań na odrę w naszym kraju rośnie - w 2010 r. odnotowano 13 przypadków, a ostatni rok zamknął się bilansem 140 zachorowań - wynika z raportu WHO. Mimo że sytuacja w Polsce nie wygląda tak poważnie jak np. w Rumunii, gdzie tylko w zeszłym roku chorowało 3400 osób, a 17 zmarło, nabiera niebezpiecznego rozpędu. - Co prawda w naszym kraju na odrę wciąż szczepi się wiele osób, 95 proc. populacji. Musimy jednak pamiętać, że zwiększenie liczby chorujących i spadek wyszczepialności w Europie, mogą wpłynąć na wzrost liczby zachorowań także w Polsce - zauważa Elżbieta Kuras, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej (WSSE) w Krakowie. Skutki będą złe Na konieczność szczepień zwraca uwagę dr hab. Aleksander Garlicki, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Tropikalnych Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesor tej uczelni. - Korzystna sytuacja epidemiologiczna większości chorób zakaźnych, a nawet eliminacja niektórych, została osiągnięta dzięki szczepieniom. Złudne i niebezpieczne jest myślenie, że jeśli nie ma chorób zakaźnych lub jest ich bardzo mało, to nie trzeba się szczepić. Nierozważne zaprzestanie szczepień, nierzadko z błahych powodów, doprowadza zawsze do nawrotu zachorowań. Można to porównać do osoby chorej na cukrzycę, która rzuciła leczenie po jednorazowym uregulowaniu poziomu cukru - obrazuje profesor. Nic nie jest dane raz na zawsze. Tak samo jest z odpornością populacji na choroby zakaźne - podkreśla. Jak zauważa, nie rodzimy się z odpornością przeciwko odrze, dlatego jedyną możliwością zabezpieczenia się przeciwko tej chorobie jest szczepienie. - Fakt, że żyjemy w czasach gdy w wielu krajach chorób zakaźnych jest naprawdę mało, wynika właśnie z powszechnych szczepień - mówi profesor w rozmowie z Interią. Odra jest jednym z przykładów choroby, która na przełomie kilkudziesięciu lat została w ogromnym stopniu zwalczona. Szczepienia przeciw odrze podjęte w latach siedemdziesiątych ub. wieku doprowadziły do sytuacji bliskiej wyeliminowania tej groźnej choroby. Prof. Aleksander Garlicki podkreśla jednak: - Pamiętajmy, że zaniechanie działań profilaktycznych zawsze przynosi złe skutki. Wysoki wzrost zachorowań na odrę ma miejsce m.in. we Włoszech, gdzie od kilku lat nasila się dyskusja na temat zasadności wszelkich szczepień. Skąd obawa? W zależności od kraju, w którym rodzice rezygnują ze szczepienia potomstwa, podłoże tej decyzji bywa różne. W Polsce - na co zwracają uwagę eksperci Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego i Głównego Inspektoratu Sanitarnego - coraz większy wpływ na decyzje rodziców o nieszczepieniu dziecka mają ruchy antyszczepionkowe. Rzecznik krakowskiej stacji sanitarno-epidemiologicznej zauważa zaś, że w ostatnich latach dużym zagrożeniem dla szczepień ochronnych jest to, że rodzice mogą z nich łatwo zrezygnować i nie muszą podawać przyczyny swojej decyzji. Kolejnym ważnym czynnikiem są obawy rodziców, że u ich dziecka wystąpią powikłania. - Nawet jeżeli pojawiają się powikłania po szczepieniu, czyli tzw. niepożądany odczyn poszczepienny, to jest ich tysiące razy mniej, niż powikłań po przebyciu choroby, a w dodatku są łagodne, jak pokazuje wieloletnia praktyka - przypomina kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Tropikalnych. Spreparowane wyniki badań W niektórych regionach Wielkiej Brytanii blisko 10 lat temu zaszczepiona była jedynie połowa populacji. Powodem była histeria wywołana nieuzasadnionymi podejrzeniami, że szczepionki trójskładnikowe przeciwko odrze, różyczce i śwince mogą wywoływać u dzieci autyzm. - Naukowiec, który podał tę informację "o powikłaniach" w Wielkiej Brytanii, posłużył się spreparowanymi wynikami badań i wykorzystał autorytet lekarski do szerzenia nieprawdziwych tez, którymi przestraszył ludzi - komentuje profesor UJ. - Jeżeli nie będziemy propagować zdroworozsądkowych zachowań, nie będziemy ufać medycynie opartej na naukowych dowodach, tylko wierzymy ludziom, nie mającym nic wspólnego z medycyną, ale bardzo ochoczo głoszącym treści nieprawdziwe, którzy posługują się kłamstwem i manipulacją, to problem będzie narastał. Ważne, żeby media o szerokim zasięgu, pilnowały tego, by "w eter" szły opinie lekarzy i epidemiologów, a nie celebrytów - mówi. Może prowadzić do śmierci Osoby świadomie rezygnujące ze szczepienia narażają w ten sposób nie tylko siebie, ale również tych, którzy z jakichś powodów nie mogą zostać zaszczepieni - przypomina Główny Inspektorat Sanitarny. Szczególnie zagrożone są niemowlęta, bo szczepienia przeciwko odrze, śwince i różyczce, tzw. MMR, wykonuje się dopiero, gdy dziecko skończy rok. Szczepionka chroni nie tylko tego, któremu została podana, ale również osoby z otoczenia, ponieważ wirus, nie mogąc atakować i się namnażać, zanika. Pamiętajmy, że odrą zarażamy inne osoby zanim w ogóle dowiemy się, że zachorowaliśmy. Okres inkubacji tej choroby (czyli tzw. etap wylęgania, czas od infekcji do wystąpienia pierwszych objawów) trwa zwykle od 9 do 14 dni. Przez ten okres, choć nie pojawiają się jeszcze objawy takie jak ostry ból gardła, nieżyt nosa i spojówek, suchy kaszel czy stan zapalny górnych dróg oddechowych - już zakażamy. Powikłania po odrze mogą być naprawdę poważne, jak zapalenie mózgu czy bakteryjne zapalenie płuc. Jak podaje GIS, u jednej na 15 osób choroba ta przebiega z komplikacjami, średnio umiera jeden na 1000 chorych. - Odra jest chorobą groźną, dlatego że przebiega bardzo różnie: od łagodnych postaci po takie, które są powikłane z zapaleniem płuc czy zapaleniem mózgu. Trzeba pamiętać, że przebycie odry nawet w łagodny sposób w odległym czasie może - choć nie musi - skutkować podostrym stwardniającym zapaleniem mózgu, które jest chorobą nieuleczalną i nieuchronnie prowadzi do śmierci - ostrzega prof. Aleksander Garlicki. Konrad Nowak