Resort zdrowia przedstawił posłom informację o Systemie Podstawowego Szpitalnego Zabezpieczenia Świadczeń Zdrowotnych (czyli o sieci szpitali). Nad projektem w tej sprawie pracuje Sejm - w środę odbyło się jego pierwsze czytanie na posiedzeniu komisji zdrowia. Gryza przekonywał, że wprowadzenie nowego modelu ma poprawić efektywność udzielania świadczeń w szpitalach i poprawić dostęp do nich dla pacjentów. Jak mówił, jest również odpowiedzią na wnioski, jakie płyną z map potrzeb zdrowotnych; ma też zwiększyć elastyczność zarządzania środkami pomiędzy poszczególnymi zakresami świadczeń, a także pomiędzy ambulatoryjną opieką specjalistyczną a lecznictwem szpitalnym. Wiceminister zapewnił, że nowy system nie oznacza całkowitej likwidacji dotychczasowego modelu. "O ile system stanowić ma dominującą formę zapewnienia dostępu do świadczeń zdrowotnych wykonywanych w szpitalach w trybie ostrym, to jednak w żadnym razie nie oznacza to całkowitego zastąpienia przez ten system obecnego modelu kontraktowania świadczeń opieki zdrowotnej na zasadzie konkursów ofert lub rokowań, który zostanie również zachowany" - powiedział. Przypomniał, że niezakwalifikowanie szpitala do sieci nie oznacza, że zostanie pozbawiony możliwości wykonywania świadczeń w ramach kontraktu - dyrektorzy wojewódzkich oddziałów NFZ, po przeprowadzeniu konkursów, będą mogli zawierać kontrakty na poszczególne procedury. Zgodnie z projektem, sieć szpitali ma zostać utworzona 1 października br. Placówki będą do niej kwalifikowane po spełnieniu ściśle określonych kryteriów dotyczących zakresu i charakteru udzielanych świadczeń. Szpitale znajdujące się w sieci zostaną podzielone na kilka różnych poziomów systemu zabezpieczenia, a kwalifikacji do każdego poziomu będzie się dokonywać na cztery kolejne lata kalendarzowe. Szpitale "sieciowe" środki finansowe będą otrzymywały w formie ryczałtu, którego wysokość będzie powiązana z wartością świadczeń zrealizowanych w poprzednich okresach. W ramach ryczałtu poza świadczeniami szpitalnymi finansowana będzie także ambulatoryjna opieka specjalistyczna (w przychodniach przyszpitalnych) i rehabilitacja. Niektóre świadczenia i procedury (np. porody, endoplastyka, chemioterapia) będą opłacane osobno i rozliczane tak jak dotychczas. W sieci będą mogły się znaleźć zarówno szpitale publiczne, jak i niepubliczne. "Projekt jest nie do zaakceptowania" Marek Ruciński (Nowoczesna) zaznacza, że projekt dotyczący sieci szpitali jest nie do zaakceptowania. Zaznacza jednak, że Nowoczesna jest gotowa do współpracy przy tworzeniu kolejnego projektu. Według posła, projekt o sieci szpitali "mimo słusznych założeń jest nie do zaakceptowania". Jak stwierdził, to, że placówki medyczne muszą spełnić łącznie wiele warunków, aby znaleźć się w sieci szpitali, "w sposób oczywisty eliminuje z niej szereg szpitali publicznych", w tym "bardzo ważnych dla pacjentów szpitali monospecjalistycznych". "Szerszy dostęp szpitali monospecjalistycznych do sieci szpitali jest jednym fundamentalnych warunków jej utworzenia" - dodał. Kolejną kwestią, która - zdaniem Rucińskiego - wymaga korekty, jest "jawna dyskryminacja szpitali niepublicznych", które "pozbawione są możliwości zakwalifikowania się do tzw. sieci". "Projektodawca powinien także wziąć pod uwagę, że duża część społeczeństwa, która opłaca ubezpieczenie zdrowotne, z uwagi na lepszą dostępność usług decyduje się na placówki prywatne. Nie możemy zaakceptować projektu, który w zasadzie wyłącza dostęp do sieci podmiotom niepublicznym" - podkreślił Ruciński. Jego zdaniem, wątpliwości budzi także nadzwyczajny tryb kwalifikacji placówek do sieci szpitali. Bo, jak mówił, ta kwalifikacja odbywa się na podstawie "uznaniowej decyzji ministra zdrowia". "Ryczałtowe finansowanie szpitali, które znajdą się w sieci szpitali, zmniejszy w nich poziom inwestycji, co swoje konsekwencje znajdzie w obniżeniu jakości oferowanych przez nie usług" - powiedział poseł. Podkreślił, że system ochrony zdrowia ze względu na "wieloletnie zaniedbania" kolejnych rządów boryka się z licznymi problemami. "Problemy te wymagają przeprowadzenie ważnych i trudnych reform" - dodał. "Ustawa groźna dla pacjentów" Zdaniem Bartosza Arłukowicza (PO) ustawa o sieci szpitali jest groźna dla pacjentów. "To żadna sieć, to pajęczynka jest" - mówił podczas debaty nad informacją resortu zdrowia na temat planów wprowadzenia tzw. sieci szpitali.Jak przypomniał Arłukowicz, po reformie ma zostać wprowadzona zasada budżetowego finansowania szpitali. "Czyli taka zasada: czy się stoi, czy się leży, milion złotych się należy. Tak już było w PRL, was tam tak ciągnie, macie taką naturę PRL-owską, to jest czysta komuna" - ocenił.Dodał, że obecnie jeśli "szpital musi zabiegać o pacjenta i procedurę, to stara się wykonać dużo procedur; lepiej lub gorzej, ale stara się tych pacjentów leczyć". "Wy zaś mówicie: milion złotych masz i lecz. To kogo on będzie leczył - pacjentów z najlżejszymi chorobami i będzie ich przetrzymywał" - mówił Arłukowicz.Zaznaczył, że "poronionym pomysłem" jest likwidacja nocnej pomocy lekarskiej. "Na izbę przyjęć czy SOR do szpitala będzie trafiał każdy: dziecko z biegunką, dziecko z grypą, człowiek z udarem, mężczyzna z zawałem i jeszcze ci z wypadku samochodowego" - mówił. "Wy macie taką naturę jaskiniowca. Takie yaba-daba-doo i do lasu. Tak się nie da rządzić państwem" - ocenił. Arłukowicz odniósł się też do nieobecności podczas debaty ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła. "Kluczowa ustawa i gdzie jest minister (...) dyskutujemy o kluczowej zmianie systemu ochrony zdrowia, o przyszłości 38 mln pacjentów i ministra nie ma. Przysyła - z całym szacunkiem - wiceministra, który jest technicznym wykonawcą jego poleceń" - zaznaczył. Dodał, że "jak trzeba się zajmować in vitro, to od ręki, nie ma in vitro; trzeba ellaOne na receptę, to od ręki; trzeba zaostrzyć aborcję - proszę bardzo". "Ale sieć szpitali - to nie ma ministra, nie ma odwagi spojrzeć, bo wie, że bubel przygotował" - powiedział Arłukowicz. Beata Małecka-Libera (PO) podkreśliła zaś, że planowana ustawa jest zła i pogorszy ona dostęp do służby zdrowia i usług medycznych dla pacjentów oraz "zrodzi chaos". "Pacjent staje się kosztem i żaden szpital nie będzie miał na celu przyjmowania większej liczby pacjentów" - dodała. "Trzeba zwiększyć nakłady na zdrowie" "Ta reforma nic nie zmieni" - ocenił Jerzy Kozłowski (Kukiz'15). Jego zdaniem, reforma ta nie motywuje do podnoszenia jakości usług, sprawi natomiast, że szpitale będą bać się "pacjentów kosztownych". "Pieniądz musi iść za pacjentem; jeśli nie będzie za nim szedł pieniądz, to stanie się dla szpitala kosztem" - ostrzegał. W jego opinii jest to system antypacjencki. "Czy wprowadzenie sieci spowoduje zwiększenie liczby specjalistów? To oczywiście niemożliwe, istnieje poważne ryzyko, że się zmniejszy" - dodał, podkreślając, że aby zmniejszyły się kolejki i poprawiła się dostępność świadczeń, musi się zwiększyć liczba lekarzy. Tymczasem, jak wskazywał, lekarzy jest wciąż za mało, młodzi lekarze wyjeżdżają za granicę - m.in. z powodu braku możliwości uzyskania rezydentury i niskich płac; rezydentur jest mniej niż lekarzy kończących studia, płace na specjalizacji są poniżej średniej krajowej. "Żadna reforma nie sprawi, że lekarzy przybędzie, nie zmniejszą się kolejki" - przekonywał Kozłowski. "Bez zwiększenia nakładów na służbę zdrowia to się nie uda" - dodał