Dr hab. n. med. Ewa Widy-Tyszkiewicz z katedry farmakologii doświadczalnej i klinicznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego powiedziała, że wiele nieporozumień wynika z tego, że większość ludzi nie odróżnia suplementów diety i preparatów roślinnych od leków. - Tego rodzaju środki, czyli suplementy i tzw. leki roślinne, nie są produktami leczniczymi, zaliczane są wyłącznie do medycyny alternatywnej - podkreśliła. "Preparaty te mogą bardzo poważnie zaszkodzić" Prezes Polskiego Komitetu Zielarskiego Jerzy Jambor zwrócił uwagę, że błędne jest również dość powszechne przekonanie, że leki roślinne są w pełni bezpieczne i jeśli nawet nie pomogą, to przynajmniej nie zaszkodzą. - Niestety, nie jest to prawda, preparaty te mogą bardzo poważnie zaszkodzić, jeśli są nieprawidłowo stosowane. Trzeba je zażywać tylko zgodnie ze wskazaniami podanymi na ulotce - dodał.Przewodniczący sekcji przemysłowo-handlowej PKZ Krzysztof Nowak powiedział, że każdy może być producentem suplementów diety. Trzeba tylko spełniać podstawowe kryteria określone dla wytwórców produktów spożywczych, dotyczące głównie higieny. Wystarczy potem zgłosić produkt do Głównego Inspektoratu Sanitarnego, żeby wprowadzić go na rynek. - Gdy suplement lub preparat roślinny znajdzie się już na rynku, jego wytwórcy dokonują nieuczciwej ich prezentacji przypisując im właściwości lecznicze - podkreślił specjalista. Najczęściej polega to na tym, że w reklamach podaje się, że tego rodzaju produkty działają antydepresyjnie, rozkurczowo i relaksująco, regulują perystaltykę jelit i procesy trawienia oraz pracę przewodu pokarmowego, posiadają właściwości przeciwzapalne i usuwają z organizmu niebezpieczne toksyny. Wykazują właściwości podobne do leków. Nowak twierdzi, że inną nieuczciwą praktyką jest wykorzystanie nazwy jakiegoś wyrobu leczniczego, by zasugerować, że suplement jest produktem aptecznym. Reklama suplementu kierowana jest do chorych, choć nie ma on takiego przeznaczenia, jest przecież jedynie dodatkiem do żywności. Mogą być niebezpieczne Dr hab. Widy-Tyszkiewicz przedstawiła wyniki badań wykazujące, że przyjmowane w dobrej wierze suplementy diety mogą być szkodliwe dla organizmu. Na przykład preparaty wielowitaminowe zamiast przedłużać życie mogą zwiększać ryzyko zachorowania na raka gruczołu krokowego, płuca oraz czerniaka. Z kolei preparaty zawierające wapń podnoszą niebezpieczeństwo zawału. - Jest to spowodowane tym, że wapń w tabletkach gwałtownie osadza się na blaszkach miażdżycowych, co sprzyja atakowi serca - dodała. Zdaniem specjalistki, trzeba pamiętać o tym, że suplementy zawierają składniki roślinne w skondensowanej postaci, co może być niebezpieczne. Przykładem jest herbata zielona, którą warto regularnie pić dla zdrowia. Gdy jednak zażywamy ją w kapsułkach, wprowadzamy do organizmu jej wyciąg odpowiadający 15, a nawet 20 filiżankom herbaty. - Nawet wypicie takiej ilości naturalnej zielonej herbaty nie jest korzystne dla zdrowia - powiedziała dr Widy-Tyszkiewicz. Dodała, że podobnie jest z beta karotenem. Ten, który zażywamy w tabletkach, odpowiada spożyciu aż 6 kg marchwi. W ten sposób wprowadzamy do naszego organizmu ogromną dawkę składników, do której nie jest on przystosowany. Nowa moda Na pytanie PAP, czy warto w ogóle sięgać po suplementy diety, dr Widy-Tyszkiewicz stwierdziła, że dawniej ludzie jedli wyłącznie naturalną żywność, nie sięgali po suplementy diety, a mimo to byli zdrowi. Teraz nastała moda na posiłkowanie się suplementami ze wszystkimi tego skutkami. Po preparaty roślinne sięga już ponad 20 proc. Polaków. W całej Europie stosuje je około 100 mln ludzi, a za oceanem - co drugi Amerykanin. Zbigniew Wojtasiński