Prof. Jackowska powiedziała, że większa troska o badania profilaktyczne nie wynika z tego, że ogólnie pogarsza się stan zdrowia dzieci i młodzieży. Z przedstawionych na konferencji danych wynika, że zwiększa się zachorowalność na astmę, alergie skórne i pokarmowe oraz cukrzycę i nowotwory. Prawie 86 proc. sześciolatków i 96 proc. osiemnastolatków ma próchnicę."Chcemy przede wszystkim lepiej nadzorować badania profilaktyczne dzieci i młodzieży do 18. roku życia. Ze statystyk wynika, że jest nimi objętych 90 proc. uczniów szkół podstawowych oraz 79 proc. szkół zawodowych, co oznacza, że z upływem lat szkolnych pogarsza się opieka profilaktyczna" - podkreśliła prof. Teresa Jackowska. Prezes Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, prof. Alicja Chybicka zwróciła uwagę podczas konferencji, że badania profilaktyczne mogą być rzadziej wykonywane, niż wskazuje na to oficjalna statystyka. "Analiza w jednej ze szkół we Wrocławiu ujawniła, że wypełniane i podpisywane są jedynie dotyczące tych badań ankiety" - powiedziała. Specjalistka wskazała, że dziecko powinno być dokładnie obejrzane i zbadane, jedynie wtedy można wcześnie wykrywać nieprawidłowości w jego rozwoju fizycznym i psychicznym oraz ewentualne schorzenia. Taki bilans zdrowia powinien być jednak regularnie przeprowadzany. W wieku niemowlęcym powinno odbyć się 6 wizyt u lekarza, wieku przedszkolnym - trzy, a w wieku szkolnym cztery. "Niektóre dzieci są gubione w obecnym systemie i po raz pierwszy są badane dopiero wtedy, gdy zaczną chodzić do szkoły" - powiedziała prof. Jackowska. Jej zdaniem, każde dziecko powinno być pod opieką lekarza i dentysty, obojętnie w jakim miejscu. W ministerstwie zdrowia prowadzone są prace legislacyjne, które mają to zapewnić - dodała. Kierownik zakładu dzieci i młodzieży Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie, prof. Anna Oblacińska powiedziała, iż pediatrzy dążą do tego, żeby z 13 do 18 zwiększyć liczbę badań profilaktycznych u osób do 18. roku życia. "Same badania nie wystarczą jednak, żeby poprawić stan zdrowia dzieci. Ważna jest również dostępność do specjalistów po wykryciu u dziecka jakiegoś zaburzenia. Nie może ono czekać na fachową konsultację i dalsze leczenie pół roku, czy nawet rok, jak to się zdarza" - dodała. Konsultant wojewódzki w dziedzinie stomatologii dziecięcej dr Anna Turska-Szybka jako przykład podała stomatologię. Na 10 tys. mieszkańców do 18. roku życia przypada w naszym kraju zaledwie od 1 do 2 stomatologów dziecięcych. Aż 51 powiatów nie ma żadnej umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia na ogólne świadczenia stomatologiczne dla dzieci i młodzieży. W 2014 r. zaledwie sześciu dentystów zrobiło specjalizacje ze stomatologii dziecięcej. "Głównym tego powodem jest niska wycena świadczeń dotyczących zarówno profilaktyki próchnicy jak i jej leczenia" - podkreśliła specjalistka. Przytoczyła dane, z których wynika, że na 2015 r. ze środków publicznych przeznaczono 45,43 zł na leczenie stomatologiczne jednej statystycznej osoby, co wystarczy na leczenie 1,5 zęba mlecznego. Na leczenie stomatologiczne przeznacza się w Polsce 0,2 proc. PKB, podczas gdy we Włoszech i Niemczech - 0,8 PKB. Prof. Oblacińska ostrzegła, że w 2009 r. nadwagę lub otyłość miało u nas 16,4 proc. dzieci od 6. do 9. roku życia. "W Unii Europejskiej średnio już co czwarte dziecko ma problemy z tuszą, ale nasze dzieci doganiają te z innych krajów" - powiedziała. Dodała, że 70-80 proc. nastolatków otyłych w okresie dojrzewania cierpi z powodu otyłości również w okresie dorosłości.