- Oznacza to, że ten groźny nowotwór ten stał się u nich chorobą przewlekłą, a być może u części możemy mówić o wyleczeniu - powiedział główny autor pracy prof. Stephen Hodi z Dana-Farber Cancer Institute w Bostonie. Zaznaczył, że jeszcze kilka lat temu onkolodzy mogli o tym jedynie pomarzyć. Średni czas życia pacjentów, u których zdiagnozowano zaawansowanego czerniaka skóry wynosił bowiem 6-8 miesięcy i nikt nie liczył na ich wyleczenie. Jego zespół przeanalizował dane na temat przeżycia ponad 1800 pacjentów z zaawansowanym czerniakiem, którzy otrzymywali lek o nazwie ipilimumab łącznie w 12 różnych badaniach. Średnia przeżycia pacjentów wyniosła 11,4 miesiąca. Okazało się, że 22 proc. pacjentów żyło 10 lat, przy czym odsetek ten wyniósł 26 proc. wśród tych, u których ipilimumab zastosowano w tzw. pierwszej linii leczenia, a 20 proc. u tych, którym wcześniej podawano inne preparaty. Z danych, które przedstawił prof. Hodi, wynika, że jeśli pacjenci leczeni ipilimumabem przeżyją trzy lata to istnieją duże szanse, że będą żyć 10 lat. Liczba chorych żyjących po trzech i 10 latach była bowiem podobna. - Te wyniki wskazują, że co czwarty - co piąty chory z zaawansowanym czerniakiem odnosi długotrwałą korzyść z terapii ipilimumabem, a być może nawet jest wyleczony z choroby. Takich wyników nie było dotychczas u chorych na czerniaka z przerzutami - ocenił prof. Piotr Rutkowski, kierownik Kliniki Nowotworów Tkanek Miękkich, Kości i Czerniaków z Centrum Onkologii-Instytutu w Warszawie. Zaznaczył, że lek warto stosować w pierwszej linii terapii, gdyż daje wówczas lepsze efekty. Onkolog przypomniał, że ipilimumab jest zaliczany do tzw. immunoterapii. Nie działa bezpośrednio na komórki nowotworowe, ale sprawia, że nasz układ odporności zaczyna je lepiej zwalczać. Lek podaje się zazwyczaj w jednym cyklu leczenia, który łącznie obejmuje cztery dawki. Problem w tym, że efekty działania tego leku pojawiają się powoli. - W związku z tym, jeżeli choroba rozwija się bardzo szybko mogą nie przynieść takiej korzyści, jakiej byśmy się spodziewali. Na szczęście pojawiają się nowe leki, które mogą zwiększyć skuteczność terapii ipilimumabem - wyjaśnił prof. Rutkowski. Obecnie około 50 proc. chorych na zaawansowanego czerniaka odnosi korzyści z tzw. terapii celowanej, która polega na zastosowaniu leków określanych jako inhibitory kinazy b-raf. Są to jednak tylko ci pacjenci, którzy mają mutację w genie B-RAF. Dotychczas dostępny był tylko jeden taki lek - wemurafenib. Ostatnio w Unii Europejskiej zarejestrowano drugi lek z tej grupy - dabrafenib. Według prof. Rutkowskiego w ostatnim czasie ogromne poruszenie w środowisku ludzi zajmujących się leczeniem chorych na czerniaka wzbudziły dwa inne leki zaliczane do immunoterapii - niwolumab i lambrolizumab. - Leki te zaczynają działać szybko - ponad 50 proc. chorych reaguje na nie w ciągu dwóch miesięcy. I połowa pacjentów żyje dwa lata. Ponadto, z badań wynika, że dzięki zastosowaniu ipilimumabu z niwolumabem 82 proc. przeżywa rok - powiedział prof. Rutkowski. Zaznaczył, że obecnie trwają badania kliniczne nad skutecznością zastosowania kombinacji tych leków. Są one prowadzone również w Polsce. Jest to o tyle ważne, że w naszym kraju leczenie ipilimumabem nie jest wciąż finansowane chorym. - Możemy już teraz ocenić, że za 2-3 lata czerniak z przerzutami nawet u 40 proc. pacjentów będzie chorobą przewlekłą, a w niektórych sytuacjach wręcz uleczalną. Jest to ekscytujące, choć nas najbardziej interesuje, by chorzy w ogóle nie trafiali do tej grupy, ale mieli wykrywany nowotwór we wczesnym stadium, gdy wystarczy chirurgiczne usunięcie zmiany" - podkreślił prof. Rutkowski.