Paryskie szpitale są przepełnione. Lekarze, którzy mają wolne dni natychmiast stawili się w swoich miejscach pracy by udzielić pomocy rannym - 80 osób znajduje się stanie bardzo ciężkim. Francuska policja, jak wynika z nieoficjalnych informacji, szuka ewentualnych wspólników 8 zabójców. Ich mobilność i znakomita organizacja umożliwiła im błyskawiczne przemieszczanie się z miejsca jednej zbrodni na drugie. Prowadzącym dochodzenie chodzi także o znalezienie tych, którzy pomagali mordercom. Jak na razie Paryżanie przestrzegają zaleceń władz, by bez potrzeby nie opuszczać domów. Na ulicach ruch jest niewielki. Teraz przychodzi druga fala wstrząsu - zeznania osób, które przeżyły. Opowiadają, że w sali koncertowej Bataclan miały miejsce miejsce dantejskie sceny. "Terroryści nie mieli zamiaru nikogo brać za zakładnika, oni chcieli zabić jak najwięcej ludzi" - twierdzą. 1,5 tys. żołnierzy do ochrony strategicznych budynków Agencja Associated Press poinformowała w sobotę, że w reakcji na zamachy w stolicy władze kraju oddelegowały dodatkowych 1,5 tys. żołnierzy do ochrony strategicznych budynków. Wojskowi chronią także miejsca kultu religijnego. Zamknięto również szkoły i uniwersytety, które miały być czynne tego dnia. AP przypomniało także, że Francja podjęła wcześniej decyzję o przywróceniu kontroli granicznych. Służby celne mają dokładnie sprawdzać ludzi, samochody, pociągi, statki i samoloty - podkreśliła przedstawicielka celników Melanie Lacuire. W związku z zamachami w Paryżu Niemcy zaoferowały Francji pomoc swoich jednostek antyterrorystycznych. Szef MSW Niemiec Thomas des Maiziere podkreślił w sobotnim oświadczeniu, że jest w stałym kontakcie ze swym odpowiednikiem w Paryżu. Jego rzecznik Tobias Plate powiedział, że de Maiziere "zaoferował pełne wsparcie, w tym wysłanie specjalnych jednostek takich jak GSG9." GSG9 to niemiecka jednostka antyterrorystyczna utworzona po atakach na sportowców podczas olimpiady w Monachium w 1972 roku. Na zamachy w Paryżu zareagowali przywódcy wielu państw. Piątkowe akty terroru potępił m.in. Watykan, USA, Turcja, Iran, Arabia Saudyjska, Białoruś, Rosja i Polska. "Zaczęli ślepo strzelać do tłumu" W sali Bataclan, przed koncertem kalifornijskiej grupy rockowej Eagles of Death Metal doszło do strzelaniny. Jak mówili świadkowie, kilku napastników wtargnęło do sali z "bronią typu kałasznikow i zaczęło ślepo strzelać do tłumu", krzycząc "Allah Akbar" (arab. "Bóg jest wielki"). Z informacji świadków wynika, że napastnicy dokonali tam rzezi ok. setki zakładników, strzelając do ludzi leżących do ziemi. Zakładników przetrzymywano wcześniej ok. trzech godzin. Z kolei inny świadek słyszał, jak terroryści mówili do zakładników, że winnym zamachów jest francuski prezydent Francois Hollande, który podjął decyzję o interwencji francuskich sił w Syrii. Siły bezpieczeństwa przeprowadziły szturm na Bataclan, w wyniku którego zginęło czterech terrorystów, w tym trzech - detonując pasy z ładunkami wybuchowymi. Amerykańskie władze podały natomiast, że członkowie zespołu są bezpieczni. Zdaniem prokuratury w całym mieście przeprowadzono jednocześnie co najmniej sześć zamachów. Wiadomo, że w okolicach Stade de France, gdzie doszło do trzech eksplozji, zginęły co najmniej cztery osoby, w tym trzech terrorystów. Co najmniej jeden z tych ataków przeprowadził zamachowiec samobójca, detonując ładunki przytwierdzone do pasa. Na stadionie w piątek wieczorem rozegrano mecz towarzyski Francja-Niemcy. Prezydent Francois Hollande, który był na trybunach wraz z 80 tys. widzów, został przed jego końcem ewakuowany; mecz zakończył się wygraną Francji, wszystkich widzów udało się w spokoju ewakuować. Do kolejnych czterech ataków doszło w barach oraz na ulicach X i XI dzielnicy Paryża. W tych strzelaninach zginęło w sumie co najmniej 38 osób. Bilans ofiar nie jest ostateczny Bilans ofiar nie jest ostateczny, prokuratura podała, że w sumie w serii zamachów zginęło co najmniej 128 osób; z kolei władze Paryża podają liczbę co najmniej 140 ofiar śmiertelnych. Prefekt paryskiej policji powiedział, że wszyscy zamachowcy prawdopodobnie zginęli. Według najnowszych informacji ujawnionych przez prokuraturę zginęło 8 zamachowców, w tym siedmiu w wyniku samobójczych detonacji ładunków wybuchowych. W związku z tragicznymi wydarzeniami prezydent Hollande ogłosił stan wyjątkowy na kontynentalnym terytorium kraju i na Korsyce oraz podjął decyzję o wznowieniu kontroli granicznych. Powołano specjalny sztab kryzysowy; prezydent, który udał się na miejsce tragedii w klubie Bataclan, nazwał ataki "okropnością i barbarzyństwem" oraz zapowiedział "bezlitosną walkę" z terrorystami. Wezwał także Francuzów do jedności w obliczu tragedii. Zgodnie z francuskim prawem stan wyjątkowy można zarządzić w razie "bezpośredniego zagrożenia w następstwie poważnego złamania prawa albo zakłócenia porządku publicznego". W rozmowie telefonicznej Hollande i prezydent USA Barack Obama ustalili, że wzmocnią dwustronną współpracę w walce z terroryzmem - poinformowała w sobotę rano agencja AFP, powołując się na osoby z otoczenia prezydenta Francji. Na ulicach panował chaos i przerażenie Agencje relacjonują, że na ulicach Paryża w okolicach zamachów panował chaos i przerażenie. Mieszkańcom zalecono unikanie wychodzenia z domu. Zawieszono kursowanie kilku linii metra. Francuska Rada Kultu Muzułmańskiego potępiła zamachy, nazywając je "odrażającymi i nikczemnymi". Rada wezwała muzułmanów we Francji do modlitwy, "aby Francja mogła stawić czoła temu straszliwemu doświadczeniu w spokoju i godności". Francuskie MSZ podało, że mimo serii skoordynowanych zamachów ruch lotniczy i kolejowy we Francji odbywa się normalnie. Sąsiednia Belgia wprowadziła kontrole graniczne w ruchu drogowym, kolejowym i lotniczym z Francją. Rzecznik rządu podkreślił, że Belgia nie zamyka swoich granic, a jedynie wprowadza kontrole osób przybywających z Francji. "To wielka tragedia, trudno sobie wyobrazić jej konsekwencje" Na atak w Paryżu zareagował także polski resort spraw zagranicznych. Europa powinna pokazać swoje przygotowanie i solidarność; taki zamach jak w Paryżu mógł mieć miejsce w każdym zakątku naszego kontynentu, w każdym zakątku świata - powiedział w sobotę szef MSZ Grzegorz Schetyna. Dziś wszyscy jesteśmy Francuzami - oświadczył. - To wielka tragedia, trudno sobie wyobrazić jej konsekwencje, a także przyczyny. To coś, co pokazuje jakim złem jest terroryzm, jak konieczna jest wspólna z nim walka - mówił Schetyna na specjalnie zwołanym briefiengu prasowym we Wrocławiu w związku z piątkowymi atakami terrorystycznymi. Ambasada RP w Paryżu pozostaje w kontakcie z odpowiednimi władzami francuskimi - zapewniło MSZ.