Żywioł nie daje się opanować. "Natychmiast zrobiło się ciemno"
Setki tysięcy hektarów spłonęły, a dziesiątki osad trzeba było ewakuować. Kanadę pustoszą potężne pożary. Władze prowincji Saskatchewan poinformowały, że jeśli na ich terenie wybuchnie jeszcze jeszcze jeden pożar, nie będą w stanie sobie z nim poradzić. Miejscami strażacy nie mają jak pracować, bo sprzęt odmawia posłuszeństwa. Walkę z ogniem utrudnia też sucha i wietrzna pogoda.

Kanadyjscy strażacy wciąż nie są w stanie opanować rozległych pożarów lasów, które od początku maja pustoszą centralne rejony kraju. W prowincji Saskatchewan ogłoszono nakaz ewakuacji dla kolejnych 20 osad.
Strażacy na skraju wytrzymałości
Do niedzieli wieczorem w całej prowincji aktywnych było 15 pożarów. Jak poinformował Steve Roberts, wiceprzewodniczący do spraw operacyjnych Agencji Bezpieczeństwa Publicznego prowincji Saskatchewan (SPSA), nakaz ewakuacji wydano dla 20 osad na terenie Saskatchewan.
Do tej pory swoje domy musiały opuścić tysiące osób, między innymi z miejscowości Hall Lake, Pelican Narrows, Creighton, Denare Beach i Weyakwin. Jak dotąd spłonęło co najmniej 80 nieruchomości. W wielu miejscach ewakuacja jest utrudniona, ponieważ ogień odcina niektóre drogi. Sytuacja na drogach jest stale monitorowana.
Skala pożarów jest tak duża, że służby w Saskatchewan nie mogą już zwiększyć wysiłków. Premier prowincji Scott Moe podczas sobotniej konferencji prasowej powiedział, że "wykorzystujemy wszystkie środki, jakie mamy".
Nie bylibyśmy w stanie zarządzać i poradzić sobie nawet z jednym nowym pożarem - dodał Moe.
Dzień później premier prowincji poruszył też kwestię dostępnych środków. Zasugerował, że władze centralne powinny zainwestować w rozwój sił pożarniczych. W sytuacjach klęsk żywiołowych prowincje dzielą się dostępnymi środkami, w tym samolotami gaśniczymi. Według niego powinno ich być znacznie więcej:
"Czy powinniśmy jako kraj zainwestować, przykładowo w 5, 10 czy 20 samolotów gaśniczych, którymi potem moglibyśmy się dzielić w razie potrzeby w danym roku?" - pytał publicznie premier Saskatchewan.
Zasugerował, że więcej tego typu sprzętu ułatwiłoby pracę nie tylko strażakom w Kanadzie, lecz również udzielanie pomocy innym krajom, na przykład Amerykanom walczącym niedawno z pożarami w Kalifornii.
"Praktycznie nic nie było widać". Ludzie uciekali z domów
Sytuacja jednostek pożarniczych walczących lokalnie często jest bardzo ciężka. Serwis CBC cytuje strażaka z Timber Bay, który opowiadał, że ogień nadciągnął bardzo szybko. Miejscowi strażacy niewiele mogli zrobić, ponieważ jedyny dostępny na miejscu wóz straży pożarnej... od lat jest zepsuty. Przez ten czas nie udało się zgromadzić funduszy na jego naprawę.
Kanadyjskie media przytaczają też relacje ewakuowanych. Lisa Powder musiała uciekać z miejscowości Weyakwin przed czterema dniami, po tym jak ogień zbliżył się do jej domu:
"Był bardzo blisko, więc musieliśmy wsiąść do autobusu i wyjechać. Praktycznie nic nie było widać. Natychmiast zrobiło się ciemno - od jasności do mroku" - opowiadała Powder.
Do tej pory największe pożary w Saskatchewan pochłonęły ponad 300 tys. hektarów terenu. W innych kanadyjskich prowincjach strażacy również toczą walkę z ogniem.
Kanada w ogniu
W sąsiadującej z zachodu z Saskatchewan prowincji Alberta aktywnych jest 49 pożarów, z których połowa nie została opanowana. Tam swoje domy musiało opuścić ponad 4,5 tys. osób.
Bardzo ciężka sytuacja panuje również w prowincji Manitoba, gdzie ze względu na pożary obowiązuje stan wyjątkowy. Aktywnych jest tam 25 pożarów. W całej prowincji do odwołania obowiązuje zakaz rozpalania ognisk.
Pogoda nie pomaga strażakom. Na terenach objętych pożarami przeważnie jest bardzo ciepło i wietrznie, co sprzyja rozprzestrzenianiu się ognia.
Kanada w ostatnich latach zmaga się z najgorszymi sezonami pożarów w swojej historii. W 2024 roku spłonęło tam ponad 5 mln hektarów lasów. Najgorszy pod tym względem był rok 2023, kiedy zniszczeniu uległo 16 mln hektarów terenu.
Źródło: CBC.ca, Canada.ca, News.gov.mb.ca
-----