Gdy wojska dopiero wkraczały do Iraku, ówczesny premier Leszek Miller zapowiadał strumienie pieniędzy dla polskich firm. Jednak na zapowiedziach się skończyło. Dziś w Iraku głównym tematem jest zaprowadzenie pokoju i stabilizacji, a nie naftowe kontrakty. O umowach w Iraku myśli PKN Orlen, ale nie prowadzi żadnych rozmów i działań w tym kierunku. Premier natomiast obiecuje, że gdy sytuacja się zmieni, zaczną się rozmowy - i jest dobrej myśli. Pozostaje więc duma z polskich żołnierzy - a tę prezentuje minister obrony, Radosław Sikorski. - Jako polityk jestem szczególnie dumny z tego, że w naszej strefie w Iraku są najmniejsze straty wśród ludności irackiej - tłumaczy. Posłuchaj relacji reportera RMF: Co do zysków ekonomicznych - wymienić tu należy kontrakt zbrojeniowy opiewający na 400 milionów dolarów. Jednak sama polska misja w Iraku to 130 milionów złotych tylko w tym roku. Polska obecność w Iraku rozpoczęła się od wysłania GROM-u. Ukoronowaniem misji było przejęcie przez polskich żołnierzy dowództwa w jednej z tzw. stref stabilizacyjnych. Do informacji takich jak w Wielkiej Brytanii bardzo nam daleko - "The Independent" ogłosił, że od czasu obalenia reżimu Saddama Husajna brytyjskie firmy zarobiły na interesach nad Tygrysem i Eufratem ponad miliard funtów.