Mimo wieloletnich badań, zdarzają się przypadki, które nawet najbardziej doświadczonych medyków wprawiają w osłupienie. Są namacalnym dowodem na to, że natura - oprócz swojej hojności - ma także bujną wyobraźnię. - Nie ma jednej, konkretnej definicji zespołu sawanta, bo nie jest to jednostka chorobowa, a raczej fenomen opisywany w literaturze medycznej. Można powiedzieć, że syndrom sawanta jest rzadkim i niezwykłym stanem, w którym osoba dotknięta poważnymi psychicznymi deficytami oraz objawami typowymi dla autyzmu ma pewne specyficzne zdolności (tzw. wyspy geniuszu), które stoją w wyraźnym kontraście do jej niepełnosprawności. Mówi się również o tak zwanych "cudownych sawantach", których zdolności są na tyle niezwykłe i imponujące, że traktuje się ich jak osoby genialne. Powiedzmy, że o ile różne nasilenie cech sawanckich występuje u różnych chorych, o tyle "cudowni sawanci" zdarzają się niezwykle rzadko i są to właśnie osoby opisywane w mediach (na całym świecie przedstawiane są sylwetki ok. 50 takich osób). Problemem jest też to co my uważamy za "bycie geniuszem", bo wiele z tych zdolności nie ma żadnego praktycznego zastosowania, albo występuje u tych osób niejako bez świadomej kontroli - tłumaczy Dariusz Zapała z Katedry Psychologii Eksperymentalnej KUL. Genialny głupiec Kim Peek urodził się z autyzmem dziecięcym. Jak większość osób dotkniętych tą chorobą miał problemy ze zrozumieniem rzeczywistości, przystosowaniem się do życia i adaptacją. Charakteryzowało go jednak coś, o czym każdy, nawet najlepiej przystosowany przeciętniak może tylko pomarzyć - pamięć absolutną. Mówiąc wprost - był chodzącą wyszukiwarką, prawdziwym "Mr. Google". Ojciec Kima żartował, że nigdy nie korzystał i nie będzie korzystał z internetu, bo miał go zawsze w zasięgu wzroku - wystarczyło zapytać syna. Peek znał doskonale dwanaście tysięcy książek, śpiewająco recytował wszystkie numery kierunkowe, kody pocztowe, nazwy autostrad, nazwiska przywódców, ciekawostki z geografii, sportu, filmów, literatury, czy historie wielu krajów. Szkoda, że przy tak genialnym umyśle, nie potrafił odnaleźć się w otaczającej go rzeczywistości. Kim zmarł nieoczekiwanie w 2009 roku. Jego historia stała się inspiracją do nakręcenia filmu "Rain Man". Piękny umysł Życie Johna Nasha było pasmem nieporozumień i rozczarowań. Jego geniusz od najmłodszych lat szkolnych był tłumiony przez schematyczne, płytkie spojrzenie nauczycieli. Niemiłosiernie znudzony zwykłym programem nauczania, eksperymentował i tworzył własne teorie. Był wybitnym profesorem Uniwersytetu Princeton. Rezygnując z książek i gotowych rozwiązań, tworzył własne teorie, za które kilkadziesiąt lat później otrzymał Nobla w dziedzinie ekonomii. Schizofrenia paranoidalna, na którą cierpiał, dość szybko wyeliminowała go z życia naukowego. Po latach burzliwego życia, kolejnych, coraz bardziej skomplikowanych związków i trudnej relacji z otoczeniem, w 1990 roku, po 31 latach walki z chorobą Nash wyzdrowiał. Jego historię opisano w filmie "Piękny umysł". - Umiejętności sawantów są zawsze związane z ich doskonałą pamięcią i przejawiają się w zdolnościach komponowania i odtwarzania muzyki, obliczeniach arytmetycznych, umiejętnościach mechanicznych (np. wykonywania szczegółowych modeli przedmiotów) i przestrzennych (np. rysowanie dokładnych planów urbanistycznych) oraz wielu zdolnościach specyficznych (np. dokonywanie skomplikowanych operacji matematycznych na datach kalendarzowych). Przy czym stwierdzono, że uzdolnieni sawanci, cechują się niskim wskaźnikiem inteligencji ogólnej. Często mają duże trudności w kontaktach społecznych i komunikacji, które są typowe dla zaburzeń autystycznych. Większość z nich nie jest w pełni samodzielna i pozostaje pod opieką innych osób. W wielu przypadkach są to też osoby niepełnosprawne na skutek np. wad rozwojowych - mówi Dariusz Zapała. Przekleństwo geniuszu I tak też jest z kolejnym sawantem. Leslie, niewidomy wcześniak z porażeniem mózgowym, opuszczony przez matkę, uratowany przez adoptującą go pielęgniarkę May Lemke, nie miał łatwego startu. Wszystko od początku układało się przeciw niemu. Jednak dzięki pomocy May, z mizernego zawiniątka, objawił się w nim geniusz, który zadziwił całą Amerykę. Zaczęło się niepozornie. Mały Lemke usłyszał w telewizji koncert fortepianowy Czajkowskiego, po czym - nie mając nigdy wcześniej styczności z instrumentem - odtworzył cały koncert z pamięci - od pierwszej do ostatniej nuty. Obecnie koncertuje w Stanach Zjednoczonych, śpiewając i prezentując setki utworów ze swojego repertuaru. Światowa sława niezwykłych chłopców Podobnie było w przypadku pochodzącego z rodziny czarnych niewolników "Blind Toma" (Thomas Greene Bethune), niewidomego chłopca, którego talent stał się prawdziwym objawieniem muzycznym w drugiej połowie XIX wieku w USA. Tom od czwartego roku życia tworzył muzykę. Jego pamięć absolutna pozwalała na odtwarzanie praktycznie każdego zasłyszanego utworu. Już jako dziecko dawał wiele publicznych koncertów, wystąpił także w Białym Domu. Jak tłumaczy Dariusz Zapała, chłopiec do końca życia posługiwał się tylko setką słów. Powtarzał je, jednak nie potrafił zrozumieć ich znaczenia. Ostatni z opisywanych sawantów to Stephen Wiltshire, którego geniusz przybrał wymiar fotograficzny. Wystarczy mu chwila, jedno spojrzenie na daną panoramę, by przelać ją na papier, precyzyjnie odwzorowując wszystkie obiekty, łącznie (!) z poprawną liczbą okien w budynkach. Gdy Stephen miał trzy lata, wykryto u niego autyzm. Sześć lat później chłopiec, dzięki opiece nauczyciela, zaczął mówić. Latami komunikował się ze światem zewnętrznym za pomocą rysunków. Mając dziesięć lat Wiltshire stworzył "London Alphabet" - szkice najpopularniejszych londyńskich budowli, rysowanych według porządku alfabetycznego. Po występie w programie telewizyjnym na BBC w 1987 roku, stał się sławny. Ludzie, widząc, jak wiernie odwzorowuje na kartce panoramy największych miast, po zaledwie jedynym przelocie nad nimi, chcieli mieć choć fragment tej niezwykłości dla siebie. Niezależnie od ceny. 2006 rok przyniósł Stephenowi Order Imperium Brytyjskiego. Niedługo później powstała jego pierwsza galeria w Royal Opera Arcade. Opisani w tekście geniusze są tylko ułamkiem nadludzko utalentowanych sawantów. Jak tłumaczy Dariusz Zapała, prawdopodobnie tacy ludzie znajdują się w różnych grupach chorych, także w Polsce, ale nikt jeszcze nie zwrócił uwagi na ich nietypowe zdolności. Zapewne nigdy się nie dowiemy, jak wielu geniuszy świat stracił przez rutynę, obojętność i brak środków osób zajmujących się ponadprzeciętnie uzdolnionymi chorymi.