W rozmowie nastolatka wytłumaczyła, jak z położonego w południowo-zachodniej Szwecji miasta Boras trafiła do oddalonego o ponad 3200 km Mosulu w Iraku. Relację młodej dziewczyny opisuje CNN. Marlin Stivani Nivarlain przestała chodzić do szkoły w wieku 14 lat. To było w połowie 2014 roku. W tym samym czasie poznała chłopaka. ISIS? Ok. Nie ma problemu "Z początku dobrze nam się układało. W pewnej chwili zaczął oglądać wideo ISIS, często ten temat poruszał. Nie miałam pojęcia o islamie czy ISIS, nie wiedziałam, o czym mówi. Ale jak powiedział, że chce dołączyć do ISIS, powiedziałam: ok, nie ma problemu" - opowiadała młoda Szwedka. W podróż wyruszyli w maju ubiegłego roku. Autobusem przemierzyli Europę, aż dotarli do granicy turecko-syryjskiej. W Syrii czekał na nich przedstawiciel ISIS. Pojechali do Iraku. Zamieszkali w Mosulu. "W domu niczego nie było. Nawet prądu i wody. Życie w ISIS było inne niż w Szwecji. Tam niczego mi nie brakowało. Trudno się żyło" - dodała Marlin Stivani Nivarlain. Nastolatce udało się skontaktować telefonicznie z matką. Powiedziała jej, że chce wrócić do domu. Matka powiadomiła służby, a te skontaktowały się z kurdyjskimi władzami. Jednostki specjalnie szczęśliwie pomogły jej opuścić tereny zajmowane przez dżihadystów. Młoda Szwedka wkrótce wróci do kraju.