Zwrot wokół konklawe. Po kontrowersjach kardynał podjął ostateczną decyzję
Kardynał Angelo Becciu nie weźmie udziału w konklawe. Na tę decyzję duchownego mieli naciskać pozostali kardynałowie na spotkaniach przed konklawe czyli kongregacjach. Podczas burzliwych obrad Becciu przekonywał o swej niewinności i tym, że papież mu przebaczył. Punktem zwrotnym miało być pokazanie hierarsze pisma samego Franciszka.

W skrócie:
- Kardynał Angelo Becciu nie weźmie udziału w zbliżającym się konklawe po naciskach ze strony innych kardynałów.
- Według nieoficjalnych doniesień, obrady podczas kongregacji przebiegały burzliwie, a kluczowym momentem miało być pokazanie Becciu pisma papieża Franciszka, co ostatecznie skłoniło go do rezygnacji z udziału w konklawe.
- Cała sprawa budzi kontrowersje ze względu na wcześniejsze skandale związane z Becciu, który był oskarżony o malwersacje i nadużycia, co doprowadziło do jego usunięcia z wysokich stanowisk w Watykanie.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
"Kierując się troską o dobro Kościoła, któremu służyłem i nadal służę z wiernością i miłością, a także aby przyczynić się do komunii i spokoju podczas konklawe, zadecydowałem o zachowaniu posłuszeństwa, jak zawsze to czyniłem, względem woli papieża Franciszka bym nie uczestniczył w konklawe, pozostając jednak przekonanym o mojej niewinności" - to fragment oświadczenia kardynała Angelo Becciu, cytowany przez "Vatican News".
Konklawe. Zwrot w sprawie kard. Angelo Becciu
Oświadczenie jest zwrotem w dotychczasowej postawie pochodzącego z Sycylii kardynała, którego postać od początku kongregacji generalnych ("przedwyborczych" zebrań kardynałów przed konklawe - red.) wzbudza kontrowersje.
Przed laty media ujawniły skandal z udziałem kardynała, a sąd watykański skazał go na ponad pięć lat pozbawienia wolności, bezterminowy zakaz pełnienia funkcji publicznych i 8000 euro grzywny.
Duchowny odwołał się od tego wyroku i utrzymuje, że jest niewinny. Do poniedziałku obstawał przy tym, że chce wziąć udział w konklawe. Jak ujawniały włoskie media, kardynał podczas kongregacji miał przekonywać o swojej niewinności, mówiąc o spisku sądu watykańskiego, uknutym przeciwko niemu.
Twierdził też, że papież mu wybaczył.
Konklawe. Kard. Becciu rezygnuje, w tle pismo od Franciszka
Jednak według ustaleń jednego z czołowych włoskich dzienników "Corriere della Sera" kluczowa miała być wyraźna wola papieża Franciszka w tej sprawie.
Kard. Pietro Parolini miał pokazać sycylijskiemu kardynałowi tekst, podpisany przez Franciszka podczas pobytu w szpitalu, zatwierdzający decyzję o niedopuszczeniu Becciu do konklawe. Jak pisze dziennik, w tym momencie kardynał zrozumiał, że zakwestionowanie tej decyzji oznaczałoby zakwestionowanie woli zmarłego papieża.
Według źródeł gazety podczas kongregacji skompromitowanego hierarchę miał bronić jedynie kard. Giuseppe Versaldi.
Wśród pozostałych duchownych dominowało przekonanie, że postać Angelo Becciu wzbudza niepotrzebne kontrowersje wokół przyszłego konklawe, a sprawę należy wyciszyć. Stąd naciski, by ustąpił. Nieoficjalnie informowano, że purpuraci mieli w planach głosowanie w sprawie kwestii uczestnictwa kard. Becciu w zbliżającym się wyborze nowego papieża.
Konklawe. "Nie figurował na listach wyborczych"
Ks. Przemysław Śliwiński, uważa, że oświadczenia Angelo Becciu nie można traktować, jako rezygnacji ze swoich praw wyborczych na konklawe.
- Nie można zrezygnować z czegoś, czego się nie ma. Kard. Becciu nie miał praw wyborczych, bo zostały mu odebrane przez papieża Franciszka w związku z jego zbliżającym się procesem. Od tamtego czasu nie figurował na listach wyborczych kardynałów elektorów. W tej chwili trzeba by było przywrócić mu prawa wyborcze, a nie ma aktualnie takiej osoby w Kościele, która mogłaby to zrobić (to prawo papieża - red.) - skomentował sytuację ks. Śliwiński, rzecznik prasowy archidiecezji warszawskiej na konferencji Katolickiej Agencji Informacyjnej poświęconej konklawe.
Sprawa kardynała Becciu. "Historia nie z tej ziemi"
- To jest historia nie z tej ziemi. Gotowy materiał na dreszczowiec hollywoodzki. Angelo Becciu przez wiele lat sprawował bardzo ważne funkcje w Watykanie. Za pontyfikatu papieża Franciszka był substytutem, czyli trzecią osobą w państwie watykańskim. Pierwszą jest papież, drugą - sekretarz stanu - mówił o sprawie w podcaście Interii "Studio Watykan" ks. prof. Andrzej Kobyliński, filozof i etyk z UKSW w Warszawie.
Skandale opisywane przez media pochodziły właśnie z okresu, kiedy kard. Becciu pełnił funkcję substytuta. Został wówczas oskarżony wraz z innymi urzędnikami watykańskimi o malwersacje finansowe i nadużycie władzy. - To były bardzo duże sumy, które sięgały kilkuset milionów dolarów. A chodziło o nietrafione inwestycje pieniędzy watykańskich w nieruchomości w Londynie - powiedział ks. prof. Kobyliński.
Kiedy media w 2020 roku opisały nadużycia, wybuchł skandal. Papież Franciszek, nie czekając na wyroki sądu, wezwał do siebie kard. Becciu i zwolnił go z funkcji prefekta kongregacji oraz pozbawił praw związanych z godnością kardynała. To oznaczało, że włoski dostojnik zachował tytuł kardynalski, ale utracił wszelkie stanowiska w Kurii Rzymskiej, a także prawo udziału w konklawe.
Konklawe rozpocznie się 7 maja
Konklawe, które wybierze następcę papieża Franciszka, rozpocznie się 7 maja.
Uprawnionych do głosowania jest 135 kardynałów, którzy nie ukończyli 80 lat. Pochodzą z około 70 krajów. W gronie elektorów będzie czterech Polaków, kardynałowie: Stanisław Ryłko, Kazimierz Nycz, Konrad Krajewski i Grzegorz Ryś.
Co ciekawe, aż 110 hierarchów, którzy wybiorą nowego papieża, nominował Franciszek. Watykaniści prognozują, że z tego względu konklawe będzie krótkie. - Wybór będzie dość prosty, bo mamy jedną wielką partię papieża Franciszka - mówił w "Studiu Watykan" ks. prof. Andrzej Kobyliński.