Pytany przez telewizję BBC o możliwość wywierania presji w tej sprawie przez brytyjski koncern paliwowy BP, Cameron powiedział: "Nie wiem, co robiło BP. Nie stoję na czele BP. (...) Wiem, że będąc w tamtym czasie szefem opozycji, nie mógłbym się wyrazić jaśniej. Uważam, że uwolnienie Megrahiego było całkowitym błędem". "(Megrahi) został skazany za popełnienie największej masakry w brytyjskiej historii. Nie widziałem żadnego argumentu, który mógłby usprawiedliwiać wypuszczenie go na wolność" - kontynuował Cameron, który we wtorek ma się spotkać z amerykańskim prezydentem Barackiem Obamą. Megrahi, który był agentem libijskiego wywiadu, został skazany w 2001 roku na dożywocie za zamach bombowy z 1988 roku, w którym zginęło 270 ludzi. Decyzja szkockiego sądu o uwolnieniu umierającego na raka terrorysty wywołała niezadowolenie w USA, skąd pochodziło wiele ofiar zamachu. We wrześniu 2009 roku brytyjski dziennik "The Times" napisał że koncern BP lobbował u ówczesnego brytyjskiego ministra sprawiedliwości na rzecz uwolnienia Megrahiego w nadziei na uzyskanie kontraktów na wydobycie ropy u wybrzeży Libii. W liście wysłanym w niedzielę do sekretarz stanu USA Hillary Clinton brytyjski minister spraw zagranicznych William Hague zapewnił, że nie ma powiązań między uwolnieniem Megrahiego a BP. W ubiegły czwartek Komisja Spraw Zagranicznych Senatu USA poinformowała, że 29 lipca zorganizuje przesłuchanie w sprawie okoliczności, w jakich zwolniono Libijczyka i przesłucha przedstawicieli BP. Tego samego dnia brytyjski dziennik "The Guardian" podał, że koncern BP przyznał, iż naciskał na rząd brytyjski w sprawie transferu więźnia do Libii, ze względu na przedłużające się negocjacje z Libijczykami w sprawie projektu wydobywania ropy u wybrzeży tego kraju. Według "Guardiana" przedmiotem dociekań amerykańskiej komisji senackiej może być też handel bronią między Libią a W. Brytanią, który zdaniem dziennika nasilił się po zwolnieniu Meghariego z więzienia.