- Prośbę o napisanie podania o zwolnienie usłyszałem, gdy w prowadzonych przeze mnie wiadomościach podałem informację o kosztach nauczania córek prezydenta. Powiedziano mi, że straciłem zaufanie kierownictwa telewizji - powiedział Slisarenko. Informacją o wysokim czesnym za prywatną szkołę dwóch córek Juszczenki Slisarenko podzielił się z widzami w ostatnią sobotę, kiedy na Ukrainie uroczyście rozpoczynał się nowy rok szkolny. - Małżeństwo Juszczenków wybrało tę szkołę ze względu na poszerzone nauczanie języków obcych i panujące tam standardy europejskie - powiedział Slisarenko w wiadomościach Kanału 5. - Opłata za takie "europejskie standardy" wynosi niemało - 12 tysięcy dolarów rocznie za jedno dziecko. I to bez kosztów jedzenia, które dowożone jest z francuskiej restauracji - donosił prezenter. Prośbę o napisanie podania o zwolnienie z pracy Slisarenko usłyszał chwilę po wyjściu ze studia. Dziennikarz uważa, że była ona następstwem "telefonu z góry". Ukraińskie media, powołując się na dziennikarzy Kanału 5., piszą wprost, że dzwoniono z kancelarii prezydenta Juszczenki. - Szefostwo stacji broniło mnie przed takimi telefonami niejeden raz, teraz jednak stało się inaczej. Znam swych zwierzchników i nie wiem, co musieli usłyszeć, żebym aż stracił pracę - powiedział Slisarenko. Kancelaria Juszczenki nie skomentowała dotąd oskarżeń pod swym adresem. Łarysa Mudrak z biura informacyjnego kancelarii zapewniła gazetę internetową "Ukraińska Prawda", że "żadnych telefonów z kancelarii do Kanału 5. nie było". Telewizja informacyjna Kanał 5. należy do Petra Poroszenki - ukraińskiego biznesmena i polityka, a prywatnie ojca chrzestnego jednego z dzieci prezydenta Juszczenki. O stacji było głośno jesienią roku 2004, kiedy na Ukrainie odbywały się wybory prezydenckie i wydarzenia znane jako pomarańczowa rewolucja. Kanał 5. był jedyną telewizją, której nie kontrolowały ówczesne władze ukraińskie, symbolizowane przez prezydenta Leonida Kuczmę. W reakcji na zablokowanie kont stacji i odebranie koncesji na nadawanie, dziennikarze Kanału 5. prowadzili wówczas wielodniową głodówkę. Po wygraniu wyborów prezydenckich przez Juszczenkę kłopoty stacji skończyły się. Obecnie Kanał 5. nadal popiera proprezydenckie ugrupowanie polityczne i reklamuje się jako "stacja uczciwych wiadomości".