Akcja demonstrantów zmusiła operatora do zamknięcia przepływu gazu, w celu uniknięcia zagrożenia. - Będziemy kontynuować nasz protest do czasu pełnej odbudowy (państwowej firmy naftowej) YPFB, tak by mogła ona służyć narodowi boliwijskiemu, a nie koncernom wielonarodowym - powiedział w radio przywódca trwającej od pięciu dni akcji protestacyjnej Mirko Orgaz. Jej uczestnicy twierdzą, że podjęte przez rząd kroki na rzecz przywrócenia przez państwo kontroli nad przemysłem energetycznym, a w szczególności nad zagłębiem gazowym na północnym wschodzie kraju, są niewystarczające. Lewicowy rząd prezydenta Evo Moralesa, który doszedł do władzy przed ponad rokiem pod hasłami przywrócenia kontroli państwa nad bogactwami, znacjonalizował w maju 2006 roku przemysł energetyczny, ale - wg demonstrantów - nie zdołał w praktyce przejąć zysków z sporej części złóż. - Demonstranci chcą odbudowy YPFB, podobnie jak wszyscy Boliwijczycy, i ten proces właśnie trwa. Ale nie da się odbudować w ciągu roku tego, co było niszczone przez 20 lat - powiedział podróżujący po kraju Morales, który dochodząc do władzy zapowiedział przejęcie części zysków z bogactw naturalnych i przeznaczenie ich na złagodzenie nędzy dotykającej szerokie rzesze społeczeństwa w tym najuboższym kraju Ameryki Południowej. Morales, blisko zaprzyjaźniony z innym lewicowo - populistycznym politykiem południowoamerykańskim, prezydentem Wenezueli Hugo Chavezem przypomniał, że nowe kontrakty zawarte z zagranicznymi koncernami zapewniają państwowej spółce YPFB większy udział w zyskach i że prowadzone są rozmowy w sprawie przejmowania przez państwo dalszych udziałow w branży gazowej.