Świadkowie informują, że grupa około 500 mężczyzn zebrała się pod budynkiem administracji domagając się powrotu Bakijewa, który wyjechał z Kirgistanu. Według radia w Dżalabadzie zwolennicy Bakijewa pobili zajmującego się sprawami wewnętrznymi w tymczasowym rządzie Bołotbeka Szernijazowa, który przyjechał do miasta, by kierować akcją mającą na celu zatrzymanie brata prezydenta Bakijewa - Żanybeka. Jest on też oskarżany o wydanie rozkazu ostrzelania uczestników demonstracji antyprezydenckich w Biszkeku i innych miastach. W następstwie użycia broni zginęło co najmniej 83 ludzi. Kurmanbek Bakijew opuścił przed kilku dniami kraj i wyleciał do Kazachstanu złożywszy przed odlotem pisemną rezygnację ze stanowiska. W sobotę pojawiły się sprzeczne doniesienia o miejscu jego pobytu, w tym i to, że poleciał do Mińska, czemu zaprzeczyły władze Białorusi. Rząd tymczasowy Kirgistanu z Rozą Otunbajewą na czele utrzymuje, że wszystkie części kraju są pod jego kontrolą, lecz sobotnie zajścia w Dżalalabadzie oznaczają, jak pisze Reuters, że napięcie wciąż się utrzymuje w Kirgistanie.