Zwłoki kobiety odkryto po trzech latach. Rodzina oskarża lekarzy
Laura Winham została zostawiona na śmierć przez brytyjską służbę zdrowia (NHS) i opiekę społeczną - twierdzi rodzina kobiety. Rozkładające się zwłoki 38-latki znaleziono w jej mieszkaniu. Nikt nie zdał sobie sprawy z jej śmierci przez trzy i pół roku.
Winham przez lata walczyła z niepełnosprawnością fizyczną i schizofrenią. Mimo swojego stanu, udało się jej ukończyć szkołę i studia. Prowadziła normalne życie towarzyskie, miała grono przyjaciół. Wszystko jednak zmieniło się w momencie, gdy jej zdrowie psychiczne drastycznie się pogorszyło.
Z relacji bliskich wynika, że po 2006 r. zachowanie Winham stawało się coraz bardziej irracjonalne i niebezpieczne - zaczęła słyszeć głosy i doświadczać halucynacji, stała się agresywna wobec rodziny. Na pewnym etapie odseparowała się od bliskich. Zgodnie z ustawą o zdrowiu psychicznym miała być w stałym kontakcie z lekarzami i opieką społeczną. Tak się jednak nie stało.
Zwłoki 38-latki znaleziono w maju 2021 r. w jej mieszkaniu. "The Guardian" opisuje, że ciało było w "zmumifikowanym, prawie szkieletowym stanie". Identyfikacja tożsamości była możliwa na podstawie dokumentacji sotmatologicznej.
Makabrycznego odkrycia dokonała rodziny kobiety, która chciała poinformować ją, że zmarł jej ojciec. Wezwana na miejsce policja znalazła w skrzynce setki nieotwatych listów od wierzycieli. Ustalenie przybliżonej daty śmierci kobiety było możliwe dzięki wpisom w kalendarzu zmarłej. Te przestały pojawiać się w listopadzie 2017 r. W jednej z ostatnich notatek napisała: Potrzebuję pomocy.
Rodzina zmarłej twierdzi, że medycy i urzędnicy całkowicie zignorowali wyraźne oznaki pogarszającego się stanu zdrowia kobiety. Po jej śmierci zupełnie zaniedbały przeprowadzenie rutynowych kontroli, dzięki którym ciało zostałoby odkryte dużo wcześniej. Służby nie zareagowały też w żaden sposób na informacje o skrajnym zaniedbaniu kobiety i fakt odcięcia gazu w mieszkaniu.
- Każdy, kto miał obowiązek opieki nad Laurą, umywał ręce. Zapomnieli o niej. Została porzucona, pozostawiona na śmierć - stwierdziła w rozmowie z "The Guardian" siostra Winham - Nicky. Podkreśla, że "nikt nie powinien cierpieć w taki sposób".
Bliscy zmarłej twierdzą, że służby i urzędnicy przegapili co najmniej dwie szanse, by pomóc kobiecie - w 2014 r. pracownik spółdzielni mieszkaniowej ostrzegał medyków, że Winham cierpi przez nieleczone problemy psychiczne i wierzy, że jest obserwowana. Z kolei 2016 r. Deparatament Pracy i Emerytur kilkukrotnie pisał do niej z informacją, że musi złożyć nowy wniosek o zasiłek dla niepełnosprawnych. Po braku otrzymania odpowiedzi kobieta przestałą otrzymywać świadczenie.
Pierwsze przesłuchanie w sprawie odbędzie się 30 stycznia. Ustali ono zakres dochodzenia, które ma zbadać, czy służby działały tak, jak powinny, a także w jaki sposób 38-latka z chorobą psychiczną "zgubiła się" w systemie.