Przy budowie podziemnego tak zwanego dworca przelotowego Loewenstrasse szwajcarskie koleje państwowe SBB zleciły przeprowadzenie prac izolacyjnych i z dziedziny ochrony przeciwpożarowej lokalnej firmie Winterthurer Brandschutz, a ta posłużyła się podwykonawcami - czyli grupą od 20 do 30 Polaków. Mają oni status samozatrudnionych jako właściciele jednoosobowych firm i w ten sposób można im płacić w niektórych przypadkach nawet poniżej 10 franków szwajcarskich za godzinę zamiast wymaganych przez odpowiedni szwajcarski układ zbiorowy 30 franków. Jak twierdzi przedstawiciel Unii Roman Burger, w Polsce można przez internet założyć firmę w ciągu kilku minut i po 24 godzinach uzyskać jej zarejestrowanie przez władze szwajcarskie. Nominalnie samozatrudnieni mogą wtedy legalnie pracować w Szwajcarii przez 90 dni za każdym razem, kiedy przyjadą tam z Polski. Wypowiadając się dla mediów, Burger zaznaczył, że protest nie dotyczy tylko jednej konkretnej budowy, ale ma szerszy kontekst - chodzi o trwałą ochronę szwajcarskich pracowników przed oficjalnie zabronionym dumpingiem płacowym, co wymaga zmian w obowiązujących obecnie przepisach. W następstwie protestu SBB zgodziły się na podjęcie dalszych negocjacji z Unią. W wtorek ma zostać przedstawiona pełna lista zatrudnionych przy budowie dworca Loewenstrasse.