Liczący ok. 600 tys. członków UGTT próbował być mediatorem w rozmowach między rządzącą Partią Odrodzenia (Hizb an-Nahda) a świecką opozycją, domagającą się ustąpienia rządu oraz rozwiązania Zgromadzenia Konstytucyjnego, które w najbliższych tygodniach miało przedstawić projekt nowej ustawy zasadniczej. Sytuacja w Tunezji jest już od dłuższego czasu niestabilna, a na jej zaostrzenie wpłynęło zeszłotygodniowe zabójstwo lidera niewielkiej opozycyjnej partii i członka konstytuanty. Był to już drugi świecki polityk zamordowany w ostatnich sześciu miesiącach. Obecny rząd oskarżany jest o to, że niedostatecznie zbadał okoliczności tych zabójstw oraz, że wciąż nie przedstawił projektu nowej konstytucji. Obwinia się go także o niestabilność w kraju i stagnację gospodarczą. Zbliżony do opozycji UGTT przedstawił kompromis, zgodnie z którym mianowany zostałby nowy rząd, ale konstytuanta byłaby utrzymana. Miałaby ona przyspieszyć prace nad nową konstytucją i ordynacją wyborczą. UGTT jest jedną z najpotężniejszych sił politycznych i gospodarczych w Tunezji. Jednodniowy strajk generalny, zwołany przez UGTT w zeszłym tygodniu kosztował kraj miliony dolarów oraz sprawił, że tunezyjska waluta spadła do rekordowo niskiego poziomu w stosunku do dolara. Premier Tunezji Ali Larajedh oświadczył w poniedziałek, że jego rząd będzie kontynuował pracę mimo apeli o jego rozwiązanie. Opozycja także wydaje się nieugięta i wciąż domaga się rozwiązania Zgromadzenia Konstytucyjnego. Napięta sytuacja polityczna może zagrozić demokratycznej transformacji, która rozpoczęła się w Tunezji po obaleniu w 2011 roku rządzącego Tunezją 23 lata prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego - pisze agencja Reutera.