Późnym popołudniem do Domu Polskiego próbował wejść szef reżimowego związku Stanisław Siemaszko w towarzystwie tajniaków - opowiada Igor Bancer. Nie został wpuszczony. Dziś białoruskie władze zapowiedziały przejęcie kontroli nad Domem Polskim w Iwieńcu. Członkowie organizacji Andżeliki Borys próbują to uniemożliwić. Do Iwieńca zjechało kilkadziesiąt osób; około 25 milicja zatrzymała po drodze. - Działacze nieuznawanego przez Aleksandra Łukaszenkę Związku Polaków będą pełnić ciągłe dyżury w budynku. Chodzi o to, by nie wpuścić do wewnątrz członków reżimowej organizacji, a także przedstawicieli władz Białorusi. Nie jesteśmy służbami, czy milicją, a wiemy, że oni zawsze mogą wkroczyć i nas powyciągać - przyznała Borys w rozmowie z reporterem RMF FM. Działacze szykują się także na ten - siłowy scenariusz. - Może być użyta siła, ale trzeba do ostatniego bronić swego honoru - dodała szefowa zdelegalizowanego przez Łukaszenkę związku. Dom Polski w Iwieńcu, to jedna z trzech ostatnich placówek zarządzanych przez nieuznawany związek. A dzisiejsze zatrzymania i próba przejęcia domu, to nie jedyne represje wobec tej organizacji. Jak się dowiedział dziennikarz RMF FM, w Grodnie władze rozpoczęły właśnie procedurę likwidacji polskiej szkoły społecznej. Co na to polskie władze? Na jutro - jak ustalił Krzysztof Zasada - zaplanowane zostało posiedzenie sejmowej Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Posłowie mają wysłuchać informacji ministra spraw zagranicznych na temat "ostatnich działań administracji białoruskiej wymierzonych w Związek Polaków na Białorusi". Na posiedzenie ma przybyć wiceminister Jan Borkowski. Według naszych nieoficjalnych informacji, komisja ma też przyjąć uchwałę potępiającą ostatnie represje.