Do zdarzenia doszło pod wsią Masuszyn Wielki. Ciała zwierząt znaleziono w stawie, przez który przepływa rzeka Miedzianka, dopływ Narwi - czytamy na stronie belsat.eu. Zdaniem białoruskiego ministerstwa, gdy przez zamarznięty akwen przechodziło stado ponad stu żubrów, pod częścią z nich załamał się lód. 21 osobników utonęło. Ich ciała wyciągnięto na brzeg. Co więcej, leśnicy w okolicy znaleźli zagryzione przez wilki cielę żubra. Utonięcie żubrów. Wajrak: Wielka strata - To wielka strata. Osobniki te były, w dużej mierze, w sile wieku. Całkiem niedawno, zaraz po pierwszej wojnie światowej, ten gatunek uratowano od zagłady. Obecnie żyje około sześciu tysięcy żubrów - mówił na antenie Polsat News Adam Wajrak. Zdarzenie to określił mianem "niezwykle zagadkowego". - Ktoś sugeruje, że to sprawka wilków, ale ja bardzo w to wątpię. Żubry bardzo rzadko uciekają przed wilkami, a już na pewno nie tak duże stada. Tym bardziej, że wilki w Białorusi są prześladowane, żyją w mniejszych grupach rodzinnych niż w Polsce - opowiadał przyrodnik. Niewykluczone działanie człowieka? Wajrak zwrócił uwagę na to, że "w okolicy, gdzie to się wydarzyło, są wsie". - Kilka razy widziałem duże stada uciekające przed ludźmi. Podejrzewam, że ktoś mógł je wpędzić na lód. Zwierzęta kopytne nie czują się pewnie na lodzie. Wydaje mi się, że raczej to działanie człowieka, ale niczego nie można wykluczyć - wyjaśniał. Niewykluczone jest też zdarzenie losowe, jak choćby niespodziewany huk, który mógł wystarczyć żubry.