50-letni mafioso z Palermo, aresztowany w 1997 roku i skazany na dożywocie za serię morderstw i zamachów bombowych, przed kilkoma laty rozpoczął współpracę z włoskim wymiarem sprawiedliwości. Składał już zeznania w wielu sprawach dotyczących przestępstw i zbrodni cosa nostra. Zeznawał również we wtorek w czasie telemostu z sądem w Mediolanie, przed którym toczy się proces jednego z oskarżonych o zamach bombowy w tym mieście w 1993 roku. Zginęło w nim 5 osób. Spatuzza osadzony w więzieniu o zaostrzonym rygorze oświadczył: "Ponoszę odpowiedzialność za około 40 morderstw. Proszę o przebaczenie miasto, ofiary i ich rodziny". - Zrobiliśmy straszliwe rzeczy - przyznał mafioso, który skazany został na dożywocie między innymi za zabójstwo walczącego z mafią księdza Pino Puglisiego, od niedawna błogosławionego. Brał również udział w porwaniu nastoletniego syna "nawróconego" mafiosa, który został potem zamordowany. Jego ciało zostało rozpuszczone. Tłumacząc swą decyzję o podjęciu współpracy z wymiarem sprawiedliwości, Gaspare Spatuzza powiedział sądowi: "Teraz, kiedy kładę się spać, czuję się uczciwie i spokojnie, bo robię wszystko co mogę dla dobra prawa i oddaję się w ręce Boga". - Uczestniczyłem w potwornych rzeczach i mam straszne doświadczenia. Zaprzedaliśmy nasze dusze szatanowi. Teraz uwalniam się od zła, które nosiłem w sobie - tak były boss cosa nostra odpowiedział na pytanie sędziego o motywy swej decyzji o ujawnieniu jej tajemnic. Zapewnił, że będzie zawsze prosił o przebaczenie.