- Zostałem wyraźnie źle zrozumiany. Nie zamierzamy wyrzec się naszej niepodległości, uzyskanej za cenę ogromnych poświęceń, i Osetia Południowa nie zamierza też przyłączyć się do Federacji Rosyjskiej - powiedział. Wcześniej tego dnia w Soczi Kokojty mówił, że Osetia Płd. chce stać się częścią Rosji, łącząc się z Osetią Północną - republiką wchodzącą już w skład Federacji Rosyjskiej. - Oznacza to dla nas przywrócenie historycznej sprawiedliwości, gdyż naród osetyjski był sztucznie podzielony wbrew swojej woli. Połączenie niewielkiego liczebnie narodu będzie miało wielkie znaczenie. To bardziej humanitarna niż polityczna sprawa - powiedział wtedy Kokojty. Wyraził też opinię, że Zachód prowadzi politykę "podwójnych standardów" w sprawie uznania niepodległości jego republiki. Dotychczas niepodległość dwóch separatystycznych regionów Gruzji - Abchazji i Osetii Płd. - uznały tylko Rosja i Nikaragua. - Wcześniej zachodni politycy proponowali nam, abyśmy namówili Osetię Północną, aby wyszła ze składu Federacji Rosyjskiej, a obecnie już nie wracają do tej kwestii - powiedział Kokojty. Oświadczył też, że dysponuje dowodami na udział amerykańskich instruktorów w przygotowaniu Gruzji do agresji przeciwko Osetii Płd. - Gruzja zamierzała zacząć wojnę z Osetią Południową jeszcze na początku lipca, lecz przelot rosyjskich myśliwców ochłodził "gorące głowy" w Tbilisi. Było zadanie - wciągnąć Rosję w ten konflikt - uważa Kokojty. Moskwa uznała niepodległość Osetii Południowej i Abchazji - dwóch separatystycznych republik na terenie Gruzji. Wcześniej doszło do nieudanej próby przejęcia siłą przez Tbilisi Osetii Płd.; w wyniku kontrofensywy rosyjskie siły zapuściły się głęboko na terytorium Gruzji.