Pierwotnie nasza misja miała się zakończyć z początkiem 2006 roku. Premier Kazimierz Marcinkiewicz tłumaczył jednak, że decyzja o pozostaniu w Iraku jest spowodowana przedłużeniem mandatu ONZ oraz prośbami władz irackich i "sojuszników z misji stabilizacyjnej". Premier dodał także, że była to trudna decyzja, podjęta kolegialnie przez cały rząd. Jednocześnie ulegnie zmianie charakter misji, która będzie teraz raczej szkoleniowo - doradcza niż militarna. Do marca nastąpi też zmniejszenie kontyngentu do około 900 żołnierzy. W tej chwili w Iraku jest około 1450 polskich żołnierzy. W projekcie przyszłorocznego budżetu zarezerwowano 131 mln zł na pobyt polskich żołnierzy w Iraku. Prezydent Lech Kaczyński ma czas do końca roku na decyzję w sprawie tego wniosku. 31 grudnia 2005 r. kończy się zgoda poprzedniego prezydenta na udział polskich żołnierzy w misji stabilizacyjnej. Do końca lutego 2006 główne siły obecnej zmiany wrócą do Polski. Na przełomie lutego i marca w Iraku powinno rozpocząć się przekazywanie obowiązków nowej zmianie i dowództwu nowego kontyngentu. Na razie nie wiadomo, kto będzie dowódcą tej zmiany. Wiadomo natomiast, że część nowej zmiany będzie się składać z żołnierzy, którzy byli już wcześniej w Iraku. Strona polska negocjuje z Amerykanami pomoc wojskową dla nas. - W negocjacjach staramy się maksymalnie wyciągnąć korzyści od Amerykanów, podając im, czego potrzebujemy. Z tego wyjdzie jakiś kompromis - tłumaczył wiceszef MON Stanisław Koziej. Polscy żołnierze rozpoczęli misję stabilizacyjną w Iraku na początku września 2003 roku. Tymczasem kluby parlamentarne są podzielone w sprawie polskiej obecności w Iraku. PO, SLD i LPR opowiadają się za wycofaniem naszych wojsk. Z kolei PiS uważa, że polscy żołnierze powinni tam pozostać do chwili ustabilizowania się sytuacji w Iraku. Lider LPR Roman Giertych zaapelował do rządu o jak najszybsze wycofanie wojsk z Iraku. Jak zaznaczył Giertych, utrzymywanie polskiej misji w Iraku ponad okres, który był dotychczas przewidziany, jest "wielkim błędem strategicznym". Zwłaszcza - jak podkreślił - w kontekście zadań, które będę stały przed Polską w Afganistanie oraz w sytuacji konfliktu irańsko-izraleskiego. Także zdaniem byłego ministra obrony narodowej, Jerzego Szmajdzińskiego, Polska na początku 2006 roku powinna zakończyć misję w Iraku. Przemawia za tym - według Szmajdzińskiego - m.in. to, że w Iraku zostały wybrane nowe władze, które mogą wziąć odpowiedzialność za kraj oraz fakt, że możliwości wojskowe Polski się wyczerpują. B. minister obrony narodowej, wicemarszałek Sejmu Bronisław Komorowski (PO) powiedział, że Polska nie musi podejmować decyzji o przedłużeniu obecności polskiego kontyngentu w Iraku o rok. A sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna twierdzi, że Polska misja w Iraku powinna zostać zakończona. Przewodniczący Samoobrony Andrzej Lepper powiedział, że wtorkowa decyzja powoduje "ochłodzenie" stosunków Samoobrony i rządu, bo Samoobrona nigdy nie zaakceptowała "udziału polskich żołnierzy w okupacji Iraku". Odmiennego zdania w sprawie zaangażowania wojskowego Polski w Iraku jest szef klubu PiS Przemysław Gosiewski. Jego zdaniem, zakończenie misji jest zależne od procesu stabilizacji w tym kraju. Strateg wojskowy gen. Bolesław Balcerowicz uważa, że warunki wycofania polskich żołnierzy z Iraku powinny być związane z wymiernymi korzyściami politycznymi i gospodarczymi. Generał powiedział, że dobrze, iż Polska "nie wykonuje gwałtownych ruchów" i jest przewidywalna w swoich zachowaniach. Oświadczył też, że niepokoją go ewentualne warunki wycofania polskich żołnierzy, które rząd uzależnia m.in. od postępów w stabilizacji Iraku. - To zbyt mało; ale być może za tą formułą kryją się bardziej pragmatyczne względy - dodał. Podkreślił, że "wszelkie takie działania trzeba wiązać z celami pragmatycznymi; w tym wypadku z korzyściami politycznymi i gospodarczymi". Balcerowicz zaznaczył, że także samym Amerykanom chodzi o symboliczną obecność Polski w Iraku. - Przecież z punktu widzenia wojskowego 2 tys. żołnierzy w tę czy w tamtą stronę, to niewiele - dodał.