- Jest to część jej propozycji dotyczącej zwolnienia warunkowego, które było wielokrotnie omawiane i zostało zaakceptowane w poniedziałek - powiedział we wtorek agencji Reutera belgijski minister sprawiedliwości Stefaan De Clerck. Sąd w belgijskim Mons opowiedział się w poniedziałek za przedterminowym zwolnieniem Martin z więzienia. We wtorek prokurator generalny z Mons Claude Michaux ogłosił, że nie odwoła się od tej decyzji. Belgijski minister sprawiedliwości poinformował, że trochę czasu potrwa, zanim zostaną załatwione formalności z francuskimi władzami związane z przekazaniem Martin do tamtejszego klasztoru. Do tego czasu pozostanie ona w belgijskim więzieniu. De Clerck dodał, że spodziewa się, iż Martin będzie przebywać w klasztorze przez całe 10 lat okresu zwolnienia warunkowego. Według belgijskiego prawa skazany może ubiegać się o przedterminowe zwolnienie po odbyciu jednej trzeciej kary. 51-letnią obecnie Martin aresztowano 13 sierpnia 1996 roku, tego samego dnia co jej byłego męża, skazanego później na karę dożywotniego więzienia za trzy morderstwa, dziewięć porwań, tortury, które spowodowały śmierć czterech dziewczynek, i za wieloletnie gwałty na dzieciach. Obwiniono ją o współudział w porwaniach, uwięzieniu i torturowaniu uprowadzonych dziewczynek. Z zawodu nauczycielka, tłumaczyła swój udział w zbrodniach strachem przed mężem lub jego zgubnym wpływem. Belgijski "proces stulecia", który wstrząsnął europejską opinią publiczną, trwał prawie cztery miesiące i odbył się w 2004 roku, prawie w osiem lat po aresztowaniu Dutroux i jego wspólników. Ujawnienie ogromu ich zbrodni wywołało szok, a podejrzana nieudolność organów ścigania w tej sprawie - niemal rewolucyjne nastroje w Belgii.