Włosi, którzy zaczęli strzelać do samochodu afgańskiej rodziny, argumentują, że auto jechało prosto na nich i dlatego obawiali się zamachu. "To sytuacja, w której wszyscy przegrywają. Ta biedna dziewczynka zapłaciła cenę za warunki, jakie nie zależą ani do naszych żołnierzy, ani od cywilów, lecz od terroryzmu" - stwierdził szef dyplomacji w wywiadzie dla dziennika "Il Messaggero". "Kiedy warunki bezpieczeństwa są tak trudne, nasi żołnierze muszą przestrzegać precyzyjnych reguł" - mówił Frattini. "A jeśli jest zabity pośród nich z powodu niezastosowania zasad bezpieczeństwa i prewencji, pojawiają się problemy" - dodał. Minister wyraził uznanie dla misji włoskiego kontyngentu w Afganistanie, podkreślając, że służą w nim ludzie o "wielkim doświadczeniu". Jednocześnie opowiedział się za rewizją niektórych zasad tej misji. "Cała strategia - ocenił - wymaga przemyślenia".