Wcześniej o przekroczeniu granicy przez kilkuset żołnierzy ukraińskich informowały władze rosyjskie. Rzecznik operacji antyterrorystycznej Ołeksij Dmytraszkiwski oświadczył, że żołnierze ci opuścili swoje pozycje pod silnym ostrzałem przeciwnika i po całkowitym wyczerpaniu zapasów amunicji. "Po prawie czterech godzinach ostrzału podjęto decyzję o rozdzieleniu brygady. Jedna część wyrwała się z okrążenia, a druga osłaniała ich ogniem. Gdy zakończyła się amunicja (...) resztki 72. brygady udały się do Federacji Rosyjskiej" - powiedział Dmytraszkiwski w wywiadzie dla jednej z ukraińskich stacji telewizyjnych. Rzecznik nie uściślił liczby żołnierzy, którzy znaleźli się w Rosji. Wcześniej rosyjskie media podały, że o schronienie w tym kraju poprosiło ponad 430 ukraińskich wojskowych. Przedstawiciel rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa Wasilij Małajew przekazał agencji Interfax, że w nocy z niedzieli na poniedziałek ukraińscy żołnierze zwrócili się o udostępnienie im korytarza humanitarnego. Rosyjska straż graniczna "przepuściła 438 wojskowych ukraińskiej armii" - powiedział. Według Interfaxu w najbliższym czasie żołnierze ci zostaną przetransportowani na jedno z rosyjsko-ukraińskich przejść granicznych i przekazani stronie ukraińskiej. Tymczasem w Zaporożu na południowym wschodzie Ukrainy prokuratura wojskowa prowadzi śledztwo w sprawie 41 żołnierzy, którzy w ubiegłym tygodniu również przeszli ze strefy walki z prorosyjskimi separatystami na terytorium Rosji. Prokuratura podejrzewa ich o uchylanie się od pełnienia służby w warunkach bojowych. Wcześniej sugerowano, że oddział zdezerterował do Rosji. Gdy żołnierze powrócili na Ukrainę i znaleźli się na zachód od strefy walk, w Zaporożu, miejscowy prokurator wojskowy wnioskował o ich aresztowanie. Sąd nie przychylił się do tej prośby i pozostawił domniemanych dezerterów na czas śledztwa na wolności. Z Kijowa Jarosław Junko