Żołnierze ci podejrzewani są o uchylanie się od pełnienia służby w warunkach bojowych - poinformowała prokuratura ukraińskiego Południowego Okręgu Wojskowego. Wcześniej sugerowano, że oddział zdezerterował do Federacji Rosyjskiej. Cytowany przez agencję Interfax-Ukraina zastępca komisarza wojskowego obwodu zaporoskiego Mychajło Łohwynow oświadczył, że żaden z żołnierzy nie został aresztowany, a obecnie są oni przesłuchiwani przez odpowiednie służby. Pracują z nimi także psychologowie - powiedział. W niedzielę minister obrony Ukrainy Wałerij Hełetej potwierdził wcześniejsze informacje medialne, że na stronę rosyjską przeszło około 40 żołnierzy ukraińskich sił zbrojnych, którzy służyli w 51. brygadzie zmechanizowanej. - Jest taka informacja, ale nie jest ona do końca sprawdzona. W najbliższym czasie poinformuję prezydenta i społeczeństwo, w jaki sposób do tego doszło - mówił wówczas minister. Administracja prezydenta Petra Poroszenki nie wypowiedziała się dotychczas w tej sprawie. Jeden z ukraińskich dziennikarzy oświadczył tymczasem, że oddział ten bronił swych pozycji tuż przy granicy z Rosją, atakowany równocześnie przez prorosyjskich separatystów i ostrzeliwany z rosyjskiej strony granicy przez artylerię. Dziennikarz ten zarzucił ukraińskiemu dowództwu, że porzuciło swych podkomendnych, którzy po wyczerpaniu zapasów żywności i amunicji zmuszeni byli do samodzielnego wydostania się poza strefę działań wojennych. Z Kijowa Jarosław Junko