Żołnierze porwani. Mieszkańcy nie chcą ich obecności w regionie
57 kolumbijskich żołnierzy zostało w weekend porwanych w południowo-wschodnim departamencie Cauca przez miejscową ludność. Rząd we współpracy z wojskiem pracuje obecnie nad rozwiązaniem, które pomoże uwolnić żołnierzy.

Do porwań doszło w sobotę i niedzielę w rejonie Cañón del Micay na północy departamentu Cauca w południowo-zachodniej Kolumbii. W sobotę grupa 30 kolumbijskich żołnierzy zatrzymała tam jednego członka Frontu Carlosa Patiño - organizacji paramilitarnej wywodzącej się z grupy partyzanckiej Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC). Wojskowi próbowali ewakuować zatrzymanego, ale wtedy zostali otoczeni przez grupę ponad 100 okolicznych mieszkańców i zatrzymani.
Kolejnego dnia doszło do zatrzymania kolejnych 27 żołnierzy wykonujących zadania w tej samej okolicy. W sumie w weekend zatrzymano więc 57 wojskowych, którzy są przetrzymywani w jednym miejscu, a ich życiu i zdrowiu nic nie zagraża.
- Osoby, które doprowadziły do zatrzymania, nie domagały się bezpośredniego dialogu z organizacjami takimi jak Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich czy Misja Wspierania Procesu Pokojowego Organizacji Państw Amerykańskich (MAPP-OAS). Zamiast tego utrzymywali bezpośrednią komunikację z dowódcą dywizji, bez składania formalnych wniosków o wyjaśnienie przyczyn tego czynu - powiedział gen. Erik Rodríguez w rozmowie z gazetą "El Tiempo".
- Minister spraw wewnętrznych, minister obrony i dowództwo wojskowe wzięli udział w spotkaniu koordynacyjnym w celu znalezienia rozwiązania tego epizodu. Oczekuje się, że żołnierze zostaną zwolnieni tak szybko, jak to możliwe - dodał.
Kolumbia. Mieszkańcy przeciwko żołnierzom
Według kolumbijskiej armii do zatrzymania żołnierzy doszło w związku z niezadowoleniem mieszkańców regionu z obecności żołnierzy w okolicy. Wojskowi w rejonie Cañón del Micay zwalczają lokalne organizacje paramilitarne, które biorą również udział w handlu narkotykami.
Nie podoba się to mieszkańcom regionu, którzy w dużej mierze czerpią zyski z produkcji kokainy. Według władz, nawet 90 proc. mieszkańców pośrednio lub bezpośrednio bierze udział w tym procederze.
Kolumbijska armia informuje, że prowadzi działania w regionie od października ubiegłego roku. - Operacje obejmowały schwytania, neutralizację uzbrojonych bojowników i ciągłe patrole - powiedział gen. Rodriguez.
Według niego, miejscowa ludność została "zinstrumentalizowana" przez grupy zbrojne. Zapewnił jednak, że działania armii przynoszą rezultaty, dlatego mimo ataków, żołnierze nie zostaną wycofani z regionu.
Źródło: El Tiempo