W Afganistanie działa 9 komisji wyborczych - dwie w stolicy państwa - Kabulu i po jednej w bazach wojskowych Bagram, Ghazni, Warrior, Ariana, Vulcan, Sharana i Giro. - Wszystkie punkty zostały otwarte punktualnie o godzinie 7 lokalnego czasu, czyli 2,5 godziny wcześniej niż w Polsce. Każdy z nich został wyposażony w urny przygotowane dzień wcześniej przez żołnierzy stacjonujących w poszczególnych bazach. W Ghazni zajęli się tym wojskowi ze straży pożarnej - podała oficer Sekcji Informacyjno-Prasowej polskiego kontyngentu. Karty do głosowania dotarły do Polskiego Kontyngentu poprzez konsulat RP w Kabulu, skąd odebrali je żołnierze grupy łączności i przy współpracy z Samodzielną Grupą Powietrzno-Szturmową drogą powietrzną przetransportowali je do poszczególnych baz. Tą samą drogą, po zakończeniu głosowania, wypełnione już karty trafią z powrotem do konsulatu - poinformowała. Działalność operacyjna w kontyngencie została tak zaplanowana, by wszyscy żołnierze mogli głosować. - W bazie Ghazni, gdzie stacjonuje najwięcej Polaków uprawnionych do wzięcia udziału w wyborach, spory ruch w lokalu wyborczym zaczął się już od rana. Żołnierze z tamtejszej komisji nie narzekali na brak pracy, gdyż niemal przez cały czas pojawiali się tam kolejni pracownicy cywilni i wojskowi - relacjonowała oficer. - Uważam, że głosowanie jest to obowiązek każdego z obywateli - powiedział po zagłosowaniu cytowany przez Wisłocką w komunikacie oficer TOC Samodzielnej Grupy Powietrzno-Szturmowej por. Damian Bober. - Poszedłem na wybory, ponieważ uważam, że jest to obowiązek każdego obywatela. Powinniśmy chodzić na głosowania tym bardziej, że każdy narzeka, a nie każdy bierze udział w głosowaniu - powiedział Wisłockiej ratownik, dowódca grupy ewakuacji medycznej kpr. Tomasz Lipka. Żołnierze, którzy znaleźli się w komisjach wyborczych, przeszli wcześniej szkolenie, przygotowujące ich do tego zadania. Przeprowadziła je konsul RP w Afganistanie Beata Popiołek - podała oficer.