Zapowiedział to we wtorek wieczorem wysoki rangą przedstawiciel rządu USA. Amerykański prezydent spodziewa się, że zarząd Banku zaakceptuje kandydaturę Zoellicka - podano w Waszyngtonie. Był on też w swej karierze pierwszym zastępcą sekretarza stanu USA. Minister skarbu USA Henry Paulson, któremu prezydent zlecił znalezienie odpowiedniej kandydatury na to przypadające z klucza Stanom Zjednoczonym stanowisko, otrzymał już "pozytywne reakcje" innych głównych krajów członkowskich na tę kandydaturę - podano w Waszyngtonie. Najwyższe stanowisko w Banku światowym opuści już wkrótce były wiceminister obrony USA Paul Wolfowitz, który podczas dwuletniego kierowania tą światową instytucją uwikłał się w aferę związaną z przyznaniem nie zasłużenie wysokich apanaży swej partnerce, zatrudnionej w Banku Światowym. Istniejący od końca 2. wojny światowej Bank jest wraz ze swą siostrzaną instytucją czyli Międzynarodowym Funduszem Walutowym objęty umową, na mocy której szefów obu instytucji wyznaczają głowni udziałowcy: Banku Światowego - USA, a MFW - kraje europejskie. Parę dni temu Bush przeciął spekulacje, że Waszyngton może zgodzić się na innego kandydata i zapowiedział kategorycznie, że Bankiem nadal kierować będzie Amerykanin. Zapowiedziana we wtorek na wpół oficjalnie kandydatura 53- letniego Zoellicka rozwiewa też pojawiające się w różnych krajach rozważania, że powinno się zerwać z tradycją wyznaczania prezesów wielkich instytucji finansowych z narodowego klucza i wybierać ich z grona najwybitniejszych ogólnoświatowych kandydatur. Jedną z kandydatur, o których mówiło się najwięcej był ustępujący właśnie premier W.Brytanii Tony Blair. Zapytany o tę kandydaturę Bush nazwał go kilka dni temu bliskim przyjacielem, ale zastrzegł się od razu, że szefem Banku Światowego musi jednak być nadal Amerykanin.