Były prezydent Lech Wałęsa: "Rzeczywiście to wielka strata w momencie, kiedy Europa dyskutuje jak ma wyglądać, jak ma wyglądać globalizacja; on był teoretykiem, takim spostrzegawczym i w tych dyskusjach wszelkich był niezbędny, tak można by powiedzieć. A przecież zawsze było słowo a słowo potem stawało się ciałem i dlatego wielka to strata. Czy ktoś go zastąpi? Nie, takiego doświadczenia, jakie on miał, ma mało ludzi. Ale chyba po tamtej stronie są też jakieś potrzeby i moje pokolenie, do którego należał, przechodzi do wieczności. Chciałbym uczestniczyć w pogrzebie i teraz wszystko jest ustalane i wszystko zależy od tego, jak to się poukłada". Były premier Tadeusz Mazowiecki: "Vaclav Havel był zarazem wielkim politykiem i humanistą. Jego odejście to wielka strata. On wytyczał drogę swojemu narodowi i Europie. Żałuję, że nie mogłem przyjąć jego niedawnego zaproszenia do Pragi. Byłoby to nasze ostatnie spotkanie. Teraz mogę wyrazić tylko ogromny żal". Prezydent Bronisław Komorowski: "Myślę, że wszyscy doskonale czujemy, że ponieśliśmy bardzo wielką stratę. Właśnie straciliśmy wypróbowanego, także w trudnych czasach, przyjaciela. Nie ogłaszając żałoby narodowej, na Belwederze i Pałacu Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie flagi zostaną opuszczone do połowy masztu. Swego czasu Vaclav Havel wydał esej pt. "Siła bezsilnych". Myślę, że w tym tytule jest zawarta jego własna droga i jego własna wielka zasługa dla udowodnienia, że siłą tych, którzy są słabsi, są ich poglądy, jest ich wiara w demokrację, w to, że świat można i trzeba próbować poprawiać, czynić lepszym. Vaclav Havel ten świat czynił lepszym, zarówno w czasach, gdy oznaczało to ryzyko polityczne - jako dysydent, ważny opozycjonista w Czechosłowacji - jak i potem, jako prezydent wolnej, niepodległej, demokratycznej Republiki Czeskiej. Za to wszystko jesteśmy mu wdzięczni. Powinniśmy pamiętać o Vaclavie Havlu również dlatego, że we wszystkich swoich działaniach był zawsze wiernym przyjacielem Polski i Polaków. Był człowiekiem, który uprawiał solidarność w praktyce, zarówno tę solidarność ogólnoludzką, ogólnodemokratyczną, jak i tę solidarność polsko-czeską". Premier Donald Tusk: "Vaclav Havel był wielkim Europejczykiem. Jeśli de Gasperiego, Adenauera, Schumana, Monneta uznajemy za 'ojców założycieli' współczesnej Europy, to bez wątpienia Havel należał do grona tych, dzięki którym Europa Środkowa mogła powrócić do jedności z resztą kontynentu. Możemy więc powiedzieć, że jest jednym z 'ojców' jej kolejnego zjednoczenia. Havel jako młody człowiek przeżywał nadzieje związane z Praską Wiosną, jako dojrzały człowiek tworzył Kartę 77, a kilkanaście lat później Aksamitna Rewolucja kazała mu podjąć odpowiedzialność i stanąć na czele czeskiego państwa. Płacił za swoją postawę zakazem wypowiadania się, a nawet więzieniem. Ale wiedział, że warto. Na tym polegała jego 'siła bezsilnego', by przywołać tytuł eseju, który stał się manifestem opozycji demokratycznej w bloku wschodnim. We wszystkich publicznych rolach Vaclav Havel pozostał intelektualistą i moralistą w świecie polityki. Mówił, że polityka potrzebuje oddechu, że nie wolno się od niej odwracać. Kto mówi, że polityka jest brudna, taką ją czyni. Kiedy witałem Havla w Krakowie 4 czerwca 2009 roku, w 20. rocznicę wolnościowych rewolucji w Polsce i w Czechach, widziałem twarz bohatera tamtej heroicznej epoki, a także symbol tego, co najlepsze w pokoleniu dawnych opozycjonistów, u których racje rozumu spotykały się zawsze z racjami serca. Dzisiaj, kiedy nadeszła wiadomość o jego śmierci, uświadamiamy sobie z całą wyrazistością, jak bardzo Europie potrzebni są tacy Europejczycy. I możemy powiedzieć, że był jednym z tych, dzięki którym przechowaliśmy europejskie marzenia, dzięki którym komunizm nie zdołał wydziedziczyć nas z Europy. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski: "Głos Vaclava Havla zawsze, od lat 60. do ostatnich dni, był ważny dla jego kraju, Polski, Europy i świata. Pamięć o nim zawsze będzie w Polsce żywa. Zmarł wybitny Czech i Europejczyk, przyjaciel Polski, MSZ żegna go z bólem. Havel był przywódcą opozycji antykomunistycznej w Czechosłowacji, założycielem Karty 77, działaczem na rzecz praw człowieka, obrońcą prześladowanych przez reżim. Sam w więzieniu spędził pięć lat. Wspierał polskie dążenia demokratyczne i niepodległościowe, współpracował z KOR, Solidarnością, współzakładał Solidarność Polsko- Czesko-Słowacką. Dobrą współpracę z Polską, także w ramach Grupy Wyszehradzkiej, Havel kontynuował po 1989 r., jako prezydent Czechosłowacji, a potem Czech. Także po opuszczeniu w 2003 r. stanowiska prezydenta nadal wspierał ruchy praw człowieka i bojowników o demokrację na całym świecie, ale zwłaszcza na wschód od granic UE, w tym na Białorusi. Uczył, że polityka nie jest sztuką tego, co możliwe, lecz tego, co niemożliwe". Jak poinformował szef MSZ, by uczcić b. prezydenta Czech, w poniedziałek wszystkie spotkania w Radzie UE, prowadzone przez polską prezydencję będą rozpoczynały się od chwili ciszy. Szef MSZ pożegnał też Havla wpisem na twitterze: "Żegnaj Panie Prezydencie, przyjacielu wolności, bohaterze także Polski i Europy". Szef SLD Leszek Miller "Śmierć Vaclava Havla to ogromna strata dla Europejczyków. I to nie tylko dla tych, mieszkających w części Środkowo-Wschodniej. Vaclav Havel to symbol Europy, zjednoczonej Europy. Havel był wielkim artystą, intelektualistą i wielkim człowiekiem. Tacy ludzie, jak Vaclav Havel rozumieli, czym jest Europa, czym jest jedność. Dlatego tym większy ma wydźwięk śmierć Vaclava Havla w momencie, gdy nie wiadomo, w którą stronę pójdą poszczególne kraje Unii Europejskiej. Będzie go na pewno brakowało. Europie i Światu". Były prezydent Aleksander Kwaśniewski: "Straciliśmy człowieka wyjątkowego, straciliśmy intelektualistę, dramaturga, polityka, który współtworzył nadzwyczajne czasy, który przyczynił się do zwycięstwa opozycji nad reżimami. Był politykiem wielu sukcesów i dramatów. Havel był politykiem, który tak jak wielu innych nie uzyskiwał zrozumienia często wśród własnej elity politycznej i wśród własnych rodaków, ale zostawił trwały ślad w historii Czech, Europy Środowej i historii świata. Odszedł bardzo szczególny i wyjątkowy człowiek, wspaniały rozmówca i dobry przyjaciel Polski, przyjaciel wielu ludzi w Polsce. Wiem, że dzisiaj oni są wszyscy niezwykle zasmuceni. Odszedł, ale będziemy o nim pamiętać, zostawił trwały ślad. Odszedł, ale mam nadzieję, że pozostawił ludzi, którzy będą podążać jego tropem (...), którym na sercu leża ideą demokracji, wolności, szacunku dla drugiego człowieka, poszanowania różnorodności i także tej wspólnej drogi europejskiej. Dzisiaj odszedł Vaclav Havel wielki Europejczyk". Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz: "Z wielkim żalem przyjmuję wiadomość o odejściu tego wielkiego człowieka. Vaclav Havel był wielki autorytetem nie tylko dla Czechów i Słowaków, ale także dla nas Polaków. W czasach opozycji wielokrotnie współpracowałem z Havlem. Był on nie tylko wybitnym politykiem oraz pisarzem i dramaturgiem, ale przede wszystkim bardzo dobrym człowiekiem, ciepłym i miłym. Patrzył nie tylko na własne podwórko, ale zawsze reagował na niesprawiedliwość i rzeczy złe dziejące się na całym świecie. Nie sądziłem, że tak szybko odejdzie". Władysław Frasyniuk: "Niestety, odchodzi jedna z najwybitniejszych postaci Unii Europejskiej, wybitny intelektualista, wspaniały przedstawiciel społeczeństwa czeskiego. To był człowiek oddany społeczeństwu polskiemu, życzliwy człowiek, którego łączyła wielka przyjaźń z wieloma polskimi intelektualistami. Havel to część odchodzącego pokolenia Europy Wschodniej, reprezentującego wartości z innego świata: pęd do wolności, tolerancja, otwarcie się na drugiego człowieka, miłość do ludzi - może trochę naiwna. Umiał, nawiązując do tradycji, wskazywać Czechom drogę w przyszłość. To duża strata. Odeszła wizytówka Czechów i ich sumienie". Reżyser Kazimierz Kutz: "Havel był niezwykłym przypadkiem polityka-intelektualisty. Czechosłowacja w przeciwieństwie do Polski miała bohatera przemian związanego z kulturą, który później stał się głową państwa. Havel był najlepszy w konstruowaniu myśli i gdy trzeba było coś napisać zawsze on był o to proszony. Całe życie marzył by zostać reżyserem. W poprzednim ustroju nie było mu to dane i dlatego pracował w teatrze jako osoba od obsługi technicznej. Kiedy przestał być prezydentem nadal marzył o reżyserii i w końcu zrobił swój film. Havel był wielkim przyjacielem Polski i Polaków. Miał słabość do polskiej inteligencji. Był przy tym człowiekiem niezwykle sympatycznym. Miał w sobie ciepło i wdzięk. Człowiekiem, którego ma się ochotę zaprosić do domu. Nie popisywał się swoją wiedzą i talentem. To rzadki przykład polityka, który mógł się urodzić tylko po tej stronie Odry". Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek: "Vaclav Havel to człowiek, który przez dziesięciolecia kształtował rzeczywistość Europy Środkowo-Wschodniej i jeden z niewielu, którzy tak pozytywnie wpłynęli na całą Europę. Był niepodważalnym autorytetem dla wszystkich. Każde spotkanie z nim było wielkim przeżyciem intelektualnym, wzbogacającym człowieka w wiedzę o świecie i ludziach. Cieszę się, że tych spotkań miałem z prezydentem Havlem dużo. Wszystkie wspominam, jako niezwykłe ciepłe i serdeczne. Intelektualna potęga Vaclava Havla nie przeszkadzała mu w kontaktach ze zwykłymi ludźmi. To była wielka i podziwiana umiejętność. Był zarówno wielkim artystą, jak i trybunem ludowym. Będzie nam go bardzo brakowało. Vaclav Havel był na moje zaproszenie gościem honorowym obchodów 20. rocznicy obalenia komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej jesienią 2009 r. w Parlamencie Europejskim. Jeszcze nie tak dawno pisaliśmy do siebie przyjacielskie listy. Nie zdawałem sobie sprawy, że to będzie po raz ostatni". Antoni Macierewicz: "Nie ma wątpliwości, że Vaclav Havel był jedną z głównych postaci Karty 77. Mam go po dzień dzisiejszy przed oczami, kiedy w dżinsowych spodniach i w dżinsowej bluzie wchodzi na Śnieżkę, gdzie się spotkaliśmy w 1978 r. To pierwsze spotkanie przerodziło się później w stałe konsultacje i spotkania między opozycją polską a czeską. Oczywiście były różnice w stylu działania, były różnice także w podejściu do spraw religijnych, w jakimś wymiarze też do niektórych innych kwestii. Ale generalnie rzecz biorąc, ten front opozycyjny polsko-czeski był bardzo istotnym elementem późniejszego obalenia komunizmu i Vaclav Havel odgrywał w tym czasie niesłychanie istotną rolę. Nawet jeżeli później mieliśmy inne spojrzenia na sprawę lustracji i dekomunizacji, to trzeba pamiętać, że w tym okresie najtrudniejszym, w latach 70., zarówno jego działanie, jak i jego esej 'Siła bezsilnych', odegrały olbrzymią rolę w obaleniu komunizmu. Z olbrzymim smutkiem dowiaduję się o jego śmierci. To wielka postać narodu czeskiego, wielki Europejczyk i wielki przyjaciel narodu polskiego". Józefa Hennelowa z Tygodnika Powszechnego: "Jest mi strasznie żal, że ziemia jest uboższa o tego człowieka. Każdy człowiek tego formatu, tego wymiaru duchowego, ze swoją odwagą, ze swoją głęboką uczciwością, która zupełnie nie przypomina dzisiejszego sprawowania władzy, jest w dzisiejszych czasach bezcenny. Niezależnie od mojej wiary, że to nie jest koniec jego życia, że on ma już poza sobą wszystkie zgryzoty i niepokoje, to po prostu tutaj czuję się jeszcze bardziej samotnie niż dotąd, bo takich ludzi nie ma za dużo. To wielka strata, póki żyją ludzie tego pokroju, to każdy z nich jest bezcenny". TP nagrodził w 2003 r. Vaclava Havla medalem świętego Jerzego "za zmagania ze złem i uparte budowanie dobra w życiu społecznym ludziom, którzy wykazują szczególną wrażliwość na biedę, krzywdę, niesprawiedliwość i wrażliwość tę wyrażają czynem". Andrzej Jagodziński, opozycyjny działacz, tłumacz literatury Havla: "Znaliśmy się bardzo dobrze trzydzieści parę lat. Jestem filologiem czesko-słowackim, więc tłumaczenie literatury to jest mój prawdziwy zawód. Zetknąłem się z tym nazwiskiem jeszcze na studiach, kiedy czytałem jego teksty z lat 60. To był najważniejszy czeski dramatopisarz lat 60., jeden z twórców takiego fenomenu teatru absurdu. Sztuki, które wystawiał praski teatr 'Divadlo na Zabradli', czyli 'Teatr na Balustradzie', najważniejszy teatr małych form, wywoływały ogromne wrażenie. Havel dostał zresztą wiele nagród teatralnych. Jego sztuki były wystawiane na całym świecie. Ma najważniejszą amerykańską nagrodę teatralną 'Obie' za tekst obcojęzyczny wystawiany poza Broadwayem. W 1968 r. spadł szlaban. Vaclav Havel przestał być oficjalnym pisarzem. Jego książki wycofano z bibliotek, nic nie wydawano. Dla prozaika czy dla poety to jest też oczywiście sytuacja trudna, kiedy musi pisać do szuflady albo kiedy wydaje tylko w samizdacie. Natomiast dla dramatopisarza to jest tragedia. Bez kontaktu z publicznością tekst teatralny nie istnieje, jest tylko, może i doskonałym, ale półproduktem. Od 1968 r. do 1989 r. Vaclav Havel nie widział żadnej swojej sztuki wystawionej na scenie. Wszystkie premiery kolejnych utworów miały miejsce za granicą, a on nie mógł tam pojechać i tego zobaczyć. W jednym z esejów pisał, że to było dla niego strasznie trudne doświadczenie. Właściwie przez kilka lat nie był w stanie nic stworzyć. To znaczy pisał, ale dwie sztuki, które powstały, sam uważał za mało udane, dlatego że nie mógł ich zweryfikować na scenie. W 1974 r. napisał właściwie dla zabawy kilka jednoaktówek. U siebie w letnim domku, w którym właśnie zmarł, na Hradeczku w Karkonoszach organizował takie spotkania, szumnie nazywane zjazdami pisarzy niezależnych. Były to po prostu spotkania niewielkiego kręgu opozycyjnych, niezależnych pisarzy. Dla nich napisał jednoaktówkę 'Audiencja', bazując na swoich doświadczeniach z pracy w browarze w Trutnowie. Była w niej dwuosobowa obsada. On sam grał jedną z ról. Drugą rolę grał kolega dramatopisarz Pavel Landovsky. Powstały trzy jednoaktówki: 'Audiencja', potem 'Wernisaż' i 'Protest'. To był niesłychany sukces. Były grane na całym świecie. Coś, co wydawało się, że jest tylko dla wąskiego kręgu okazało się uniwersalne i zrozumiałe na całym świecie. Havel napisał najpierw dwie jednoaktówki, potem - trzecią. Do tego dopisał jego kolega dramatopisarz Pavel Kohout kolejną pt. 'Atest'. A potem powstało jeszcze kilka jednoaktówek z tym samym bohaterem Ferdynandem Wańkiem w roli głównej. Właściwie, kiedy wybuchła aksamitna rewolucja, Vaclav Havel był oczywistym, naturalnym liderem opozycji, niekwestionowanym. On nie chciał być prezydentem, ale miał świadomość, że musi nim zostać. Skoro wcześniej mówił o odpowiedzialności, to wiedział, że ma na siebie wziąć tę odpowiedzialność. Ale zapłacił za to cenę jako artysta, dlatego że nic nie napisał przez ten czas. Dopiero po zakończeniu prezydentury napisał jedną sztukę teatralną. Natomiast, w czasie sprawowania urzędu pisał swoje przemówienia. To był chyba jedyny znany mi polityk, który sam pisał swoje przemówienia. On mówił, że nie byłby w stanie wygłosić tekstu, który by ktoś inny napisał. Te przemówienia to są wspaniałe eseje. Teraz właśnie Agora wydała duży wybór zrobiony przeze mnie 'Siła bezsilnych i inne eseje'. To są eseje polityczne, ale to są też fantastyczne literackie teksty. Przedwczoraj mieliśmy prezentację tego wyboru we Wrocławiu. Tydzień temu wręczyłem Havlowi tę książkę w Pradze, kiedy dostawał nagrodę Jana Langosza. Wtedy widzieliśmy się, jak się okazało, po raz ostatni. Tłumaczyłem dużo tekstów Havla. Przełożyłem właściwie wszystkie jego sztuki napisane po 1969 r. i tłumaczyłem bardzo wiele jego przemówień prezydenckich, które przeważnie 'Gazeta Wyborcza' drukowała. Znałem i znam język Havla. On miał do mnie ogromne zaufanie. Nawet kiedy jeździł, jako prezydent, czy później, do Polski, dzwonił do mnie i prosił, żebym mu towarzyszył jako tłumacz. Ja się tłumaczeniem na żywo, kabinowym czy towarzyszącym nie zajmuję. Ale oczywiście jemu się nie odmawiało. Havel tylko pilnował jednego, i to zawsze konsultowaliśmy. Wiadomo że prezydenckie przemówienia nie miały tytułów, a w gazecie trzeba było jakiś tytuł nadać. Umówiliśmy się, więc tak, że zawsze z nim będę konsultował, jaki to będzie tytuł. I zawsze było to jakieś zdanie wyjęte z tego przemówienia. On bardzo się obawiał, żeby to nie było nic pompatycznego, nic jakiegoś szalenie wzniosłego, bo to był strasznie skromny człowiek".