Obrazy, odzyskane przez jednostkę karabinierów do spraw ochrony dziedzictwa kulturowego, zaprezentował w środę w Rzymie włoski minister kultury Dario Franceschini. Na konferencji prasowej podkreślono, że historia tych prac wydaje się wręcz nieprawdopodobna. W 1974 roku pochodzący z Sycylii robotnik fabryki Fiata w Turynie kupił na aukcji dwa obrazy: jeden przedstawiający stół z talerzem i miską owoców oraz małym psem w jego pobliżu, drugi - portret dziewczynki siedzącej na fotelu w ogrodzie. Nie wiedział o tym, że pierwszy namalował Gauguin, a drugi- Bonnard. Za oba zapłacił 45 tysięcy lirów, czyli znacznie mniej niż wynosiła wtedy niska miesięczna pensja. Znalazły się one na licytacji, na której sprzedawano najróżniejsze przedmioty, zgubione przez pasażerów w pociągach włoskich kolei. Nierozpoznane jednak bezcenne dzieła, szacowane obecnie nawet na 30 milionów euro, ktoś przed laty zostawił w pociągu jadącym z Paryża do Turynu. Trafiły do biura rzeczy znalezionych. Obrazy skradziono brytyjskim małżonkom z Londynu, którzy zmarli potem nie zostawiwszy spadkobierców. Nie były w ogóle poszukiwane. Robotnik, miłośnik sztuki, nie zdawał sobie sprawy ani z tego, jakie dzieła ma w domu, ani z ich wartości. Trzymał je w kuchni najpierw w swym domu w Turynie, a następnie na Sycylii, dokąd powrócił po przejściu na emeryturę. Karabinierzy, którzy dowiedzieli się przypadkowo o tych obrazach, ustalili w wyniku skrupulatnego przeszukiwania starych katalogów, że dwa obrazy, figurujące w katalogu sprzed 50 lat, przepadły bez wieści. Następnie dotarli do dokumentacji z aukcji w Turynie. Strona włoska nie wyklucza obecnie, że w Wielkiej Brytanii podjęte zostaną starania o odzyskanie dzieł.