42-letni mężczyzna sam otworzył drzwi i wypadł do oceanu z pokładu lekkiego samolotu Piper, gdy maszyna znajdowała się na wysokości około 610 metrów. Pilot trzykrotnie nadał sygnał alarmowy do służb przybrzeźnych w Miami i do wieży kontroli lotów. Poszukiwania w Atlantyku trwały prawie 3 dni. Nie podano ani personaliów pilota, ani informacji dokąd leciała maszyna. Według władz, na pokładzie były tylko dwie osoby. Podczas policyjnego dochodzenia nie znaleziono dowodów na dokonanie przestępstwa.