Mieszkający w Singapurze Melvin Yap zachował zimną krew. Za pomocą kija usunął niebezpieczne zwierzę z klatki, a następnie zaniósł gada do placówki weterynaryjnej. Jego papuga na szczęście nie ucierpiała. Wąż na wolności to dość typowy obrazek w tej części Azji. Ptak Melvina Yapa zapewne nie uszedłby z życiem, gdyby nie czujność małżonki właściciela papugi. "Moja gosposia była właśnie w trakcie sprzątania klatki papugi. Wąż pełzał z tuż przed nią, ale gosposia go nie widziała, dopóki moja żona nie dostrzegła gada. Wtedy krzyknęła: 'wąż!'. Było dużo paniki" - opowiadał na łamach portalu BBC Melvin Yap. Gospodarz umieścił węża w plastikowej torbie, a potem przeniósł go do specjalnego pojemnika na ryby, aby zwierzę nie udusiło się. Melvin Yap zapewnia, że jedyne, czego chciał, to zapewnić bezpieczeństwo rodzinie. Pyton nie okazał się jednak morderczy. "Kiedy go złapałem, okazało się, że bardziej boi się nas, niż my jego" - opowiadał pan Yap. W Singapurze dość często zdarza się, że dzikie zwierząt przedostają się do centrum. Pytony, choć są pozbawione jadu, mogą udusić ofiarę, nawet dorosłą osobę. Media przypominają historię mężczyzny z Indonezji, który został połknięty i zjedzony przez pytona.