Gabriele Paolini słynie z tego, że pojawia się wszędzie tam, skąd "na żywo" nadają reporterzy i wpycha się przed kamerę obwieszony prezerwatywami. Od kilkunastu lat Paolini przychodzi przed Kancelarię Premiera, gmachy Izby Deputowanych oraz Senatu i na uroczystości z udziałem kościelnych dostojników; wszędzie tam, gdzie są kamery telewizyjne. Zawsze w czasie tych "happeningów" rozdaje prezerwatywy, również w czasie konferencji prasowych watykańskich kardynałów. Sam nazywa się prorokiem prezerwatyw i nawołuje do ich stosowania jako środka zapobiegającego AIDS. Prezerwatywę wręczył kiedyś Matce Teresie z Kalkuty. Najczęściej staje tuż za plecami nadającego reportera, robi miny do kamery, w rękach niekiedy trzyma kartki z obraźliwymi hasłami i doprowadza do szału nadających na żywo dziennikarzy, którym nieraz puszczają nerwy i obrzucają go wyzwiskami. Często jego zachowanie zmusza stacje telewizyjne do przerwania transmisji. Ponad tysiąc razy włoskie stacje tv złożyły na policji skargę na jego zachowanie. W 2002 roku trafił do Księgi rekordów Guinnessa za to, że udało mu się ponad 16 tysięcy razy zakłócić przebieg różnego rodzaju transmisji. Gdy w czasie jednego z połączeń telewizyjnych zaczął wymachiwać transparentem obrażającym nestora prezenterów RAI Pippo Baudo, publiczna telewizja podała go do sądu żądając odszkodowania za poniesione straty. Sąd Najwyższy uznał w środę, że Gabriele Paolini jest, jak to ujęto w orzeczeniu, "molestatorem telewizyjnym" i skazał go na grzywnę oraz rekompensatę strat poniesionych przez firmę. Ich wysokość nie jest znana.