W niedzielę w kawiarni "Ludmiła" w Woroneżu, mieście znajdującym się niecałe 500 km od Moskwy doszło do wybuchu. Nie było to spowodowane działaniami sił ukraińskich, czy innym zaplanowanym atakiem. Zmobilizowany na wojnę rosyjski żołnierz, który był pod wpływem alkoholu, postanowił odbezpieczyć granat. Mężczyzna mieszkał w pobliskich koszarach, powód, dla którego detonował granat jest nieznany. Rosja. Zmobilizowany żołnierz wyjął zawleczkę z granatu Jak poinformował rosyjski portal novostivoronezha.ru, powołując się na menadżera kawiarni, mężczyzna, który odbezpieczył granat chciał wejść do sali, w której znajdowało się około 30 osób. Na szczęście udało się go wyprowadzić na parking. W sieci pojawiło się nagranie z monitoringu, na którym widać zdarzenie. Kamera monitoringu uchwyciła dwójkę mężczyzn, którzy chodzą po placu przed kawiarnią. Jeden z nich trzyma w ręku przedmiot - najprawdopodobniej właśnie granat. Po chwili mężczyźni odchodzą na bok, widać tylko ruch jednego z nich. Jak czytamy na portalu, "próbowali oni włożyć zawleczkę z powrotem do granatu, ale nie byli w stanie tego zrobić. Podeszli do śmietnika i wrzucili do niego przedmiot". Mija kilka sekund, a kadrem wstrząsa wybuch. W samochodach zaparkowanych na parkingu włączyły się alarmy. Dodano, że jedna osoba została ranna. Sprawę badał Wojskowy Komitet Śledczy, który zaplombował kwatery zmobilizowanych.