"Z przyjemnością informuję, że bardzo utalentowany wiceminister obrony Patrick Shanahan obejmie stanowisko pełniącego obowiązki ministra obrony od 1 stycznia 2019 roku" - głosi zamieszczony przez Trumpa wpis. Prezydent podkreślił "długą listę zasług" Shanahana jako wiceszefa resortu obrony oraz wcześniej w koncernie Boeing i ocenił, że "świetnie sobie poradzi". James Mattis podał się do dymisji w czwartek, dzień po ogłoszeniu przez Trumpa decyzji o wycofaniu sił USA z Syrii. W swoim liście rezygnacyjnym szef Pentagonu napisał, że "źródłem potęgi USA są ich więzi z sojusznikami, którzy powinni być traktowani z szacunkiem", oraz ostrzegł, że USA powinny być świadome zagrożeń, m.in. ze strony Państwa Islamskiego (IS). Jak pisze agencja AFP, tym samym w sposób jednoznaczny pokazał, że nie zgadza się z decyzją Trumpa. Agencje zauważają, że wymiana na stanowisku szefa Pentagonu odbędzie się o wiele wcześniej, niż można się było spodziewać. Mattis, który swoją dymisję zapowiedział w czwartek w opublikowanym liście do Trumpa, opóźnił ostateczne przejście na emeryturę do 28 lutego, aby dać Trumpowi czas na znalezienie i nominowanie jego następcy, a Senatowi na zatwierdzenie tej nominacji. Tymczasem Reuters podaje za "źródłem zaznajomionym z sytuacją", że Trumpa rozzłościła uwaga, jaką poświęcono listowi Mattisa. Zaskakująca decyzja W środę Trump, bez konsultacji z Kongresem, sojusznikami USA i najbliższymi doradcami w dziedzinie bezpieczeństwa narodowego, ogłosił natychmiastowe wycofanie sił amerykańskich w liczbie około 2 tys. wojskowych i amerykańskiego personelu z północno-wschodniej Syrii. Amerykański prezydent argumentował, że IS w Syrii zostało już pokonane. Zaniepokojenia tą decyzją nie kryli sojusznicy USA w walce z IS - Francja, Wielka Brytania i Niemcy. Z kolei lider syryjskiej opozycji, przebywający na wygnaniu Nasr al-Hariri, zaapelował do Amerykanów, by skoordynowali wycofanie wojsk z Syrii z Turcją i wspieranymi przez nią rebelitantami. W przeciwnym razie, jego zdaniem, północny wschód kraju może zostać opanowany przez syryjskie siły rządowe lub islamskich fanatyków. "Nieskoordynowane wycofanie się Amerykanów może zostawić pustkę, którą wypełnią Państwo Islamskie, siły syryjskiego reżimu lub irańskie milicje" - napisał Nasr al-Hariri na Twitterze. Jak podkreślił, z tego powodu on i jego zwolennicy popierają wariant stopniowego wycofywania się Stanów Zjednoczonych z Syrii, skoordynowanego z działaniami Turcji i wspieranej przez nią Narodowej Armii Syrii. "To pozwoli uniknąć tych niebezpiecznych scenariuszy" - dodał Nasr al-Hariri. Jego zdaniem, zarówno reżim Baszara al-Asada, jak i Iran będą chcieli wykorzystać wycofywanie się Amerykanów do uzyskania jak największych korzyści dla siebie, zwłaszcza że Stany Zjednoczone, według informacji przekazanych rebeliantom, zamierzają opuścić Syrię w ekspresowym tempie. Tymczasem, jak podała turecka agencja Demirorem, Turcja wysłała dodatkowe posiłki na granicę z Syrią. Część żołnierzy wkroczyła do Syrii. Turecki konwój, według informacji agencji, skierował się w stronę miasta Manbidż, które ma strategiczne znaczenie, jeśli chodzi o kontrolę nad terenami przygranicznymi.