Zmiany na północy przyspieszyły. 17 razy szybciej niż zwykle
Maj był wyjątkowo ciężkim okresem dla Grenlandii. Największa wyspa świata zmagała się z ekstremalnie wysokimi temperaturami. Przez kilka najcieplejszych dni lód znikał w tempie kilkunastokrotnie szybszym niż zazwyczaj. Zmiany klimatu mogą mieć poważne konsekwencje: od metalu w wodzie po bakterie w toaletach.

Fala upałów, która w maju przetoczyła się przez Grenlandię, sprawiła że tamtejsze lodowce topniały 17 razy szybciej niż zwykle - alarmują badający klimat naukowcy w serwisie World Weather Attribution (WWA).
Gorąco na Grenlandii. Takie temperatury zdarzają się raz na sto lat
15 maja na lotnisku Egilsstadir zanotowano 26,6 st. C, co było majowym rekordem na Grenladnii. W niektórych częściach wyspy w tym miesiącu było ponad 10 stopni więcej niż zazwyczaj. 19 maja na stacji pomiarowej Ittoqqortoormiit na wschodnim wybrzeżu było 14,3 st. C, czyli o 13 stopni więcej od średniej dla maja, która wynosi 0,8 st. C.
Tak wysokie temperatury to efekt powolnego napływu ciepłego powietrza z południa, który utrzymywał się przez około siedem dni. Chociaż do podobnych zdarzeń dochodziło już w przeszłości, ta fala gorąca była wyjątkowa, ponieważ przyszła bardzo wcześnie w roku i utrzymywała się wyjątkowo długo - czytamy w publikacji.
Naukowcy zwracają uwagę, że w trakcie fali gorąca, która przeszła przez wyspę, w dniach od 15 do 21 maja "według wstępnych analiz tempo topnienia pokrywy lodowej na Grenlandii wzrosło 17-krotnie [w tym okresie - red.]" - powiedziała cytowana przez agencję AFP jedna z autorek pracy, dr Friederike Otto z Imperial College w Londynie.
Według ekspertki "wkład" topniejącego lodu w rosnący poziom oceanów był przez to większy, niż gdyby do tej fali gorąca nie doszło. Dodała, że za te zmiany odpowiadają postępujące zmiany klimatyczne.
W badaniach ostatniej gorącej fali brali udział specjaliści z Holandii, Szwecji, Danii, Stanów Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii. W swojej pracy skupili się na siedmiu najcieplejszych majowych dniach. Według ekspertów tak wysokie temperatury zdarzają się w tym rejonie raz na 100 lat.
Metal w jeziorach, problem w toaletach
Globalne ocieplenie jest szczególnie mocno odczuwalne w rejonie Arktyki. Ma wpływ nie tylko na przyrodę, lecz również na mieszkających tam ludzi. Tamtejsza infrastruktura dostosowana jest do ekstremalnie wysokich temperatur i zmiana warunków może mieć poważne konsekwencje.
Autorzy publikacji podkreślają, że te ekosystemy, przystosowane do bardzo zimnej aury, są "wrażliwe na zmiany temperatury i zaburzenie ich delikatnej równowagi może mieć konsekwencje nie tylko dla nich, lecz również dla społeczności, od których zależą" - czytamy.
Jako przykład wskazano wydarzenie z 2022 roku, kiedy to wysokie temperatury, w połączeniu z intensywnymi opadami deszczu na Grenlandii doprowadziły do roztopienia się wiecznej zmarzliny. Uwolnione z niej metale dostały się do jezior, powodując obawy o czystość wody.
Innym problemem jest system sanitarny. O ile większe osady na Grenlandii dysponują jeszcze siecią wodociągową, to w około 90 proc. domów na odludnych terenach w toaletach wykorzystuje się torby na nieczystości, które potem są wyrzucane dalej od zabudowań. To może tworzyć zagrożenie dla zdrowia: kiedy robi się coraz cieplej, bakterie z nieczystości rozwijają się szybciej, co może być potencjalnie groźne dla mieszkańców.
Źródło: AFP, Worldweatherattribution.org
-----