W komunikacie szef urzędu kanclerskiego Peter Altmaier podziękował Schindlerowi za "wieloletnią, godną uznania pracę". Dodał, że "BND w nadchodzących latach stanie w obliczu znaczących wyzwań, dotyczących wszystkich obszarów jego działań". 63-letni Schindler kieruje BND od 2012 roku i za dwa i pół roku miał wraz z upłynięciem swojej kadencji przejść na emeryturę. Tymczasem został przeniesiony w tymczasowy stan spoczynku. Agencja dpa pisze, że w ostatnich latach Schindler miał problemy zdrowotne. Przyszły szef BND Kahl, z wykształcenia prawnik, jest obecnie zatrudniony jako kierownik wydziału w ministerstwie finansów i uchodzi za zaufanego współpracownika szefa resortu, Wolfganga Schaeublego. W przeszłości pracował m.in. jako referent w urzędzie kanclerskim, był także rzecznikiem Schaeublego, kiedy ten był szefem MSW. Władze nie uzasadniły decyzji o odwołaniu Schindlera ze stanowiska. Zdaniem telewizji ARD urząd kanclerski uznał, że Schindler nie panuje nad służbami. Zarzuty dotyczą też niewystarczającej kontroli nad przeprowadzką centrali BND z Pullach pod Monachium do Berlina. BND liczy 6,5 tys. pracowników. W ostatnim czasie niemiecki wywiad zagraniczny był wielokrotnie krytykowany, m.in. za - zdaniem krytyków - zbyt bliską współpracę ze służbami amerykańskimi. BND analizował według otrzymanych od USA haseł pozyskane przez siebie informacje z kontroli połączeń telekomunikacyjnych, a następnie wyniki tych analiz przekazywał służbom amerykańskim. Te praktyki miały naruszać niemieckie i europejskie interesy. Latem 2015 roku Schindler zeznawał przed komisją śledczą Bundestagu badającą działalność amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) i obiecał wówczas ograniczenie tej działalności. Jak informował kilka miesięcy temu "Der Spiegel", niemiecki wywiad inwigilował też europejskich sojuszników, w tym instytucje francuskie i polskie. O spodziewanym odwołaniu Schindlera ze stanowiska i wyznaczeniu Kahla na jego następcę informowały we wtorek dziennik "Sueddeutsche Zeitung" oraz stacje telewizyjne NDR i WDR.