Szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Franciszek Gągor jest przekonany o konieczności zmiany strategii i pilnym wdrożeniu jej jeszcze w sezonie zimowym. Na dorocznej Konferencji Komitetu Wojskowego NATO w Lizbonie w piątek gen. Gągor zwrócił uwagę na wzrastającą aktywność zbrojnej opozycji związanej głównie z ruchem Talibów. Wyraził również zaniepokojenie niewielkim postępem w poprawie funkcjonowania afgańskiej administracji lokalnej. Generał postulował konieczność przeglądu procedur dowodzenia, szczególnie narażonymi na ataki, zespołami doradczo-łącznikowymi. Zwrócił też uwagę na dalszy rozwój systemu rozpoznania na potrzeby operacji ISAF. - Bardzo dobrze, że szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego na forum międzynarodowym podnosi problem korekty strategii NATO w Afganistanie - uważa strateg, były wiceszef MON, emerytowany generał Stanisław Koziej. - Jest to absolutnie niezbędne - ocenił. Zdaniem gen. Kozieja, Polska powinna zainicjować propozycję zmiany statusu operacji ISAF - jak to określił - z ochotniczej na obowiązkową, tak by wszystkie państwa Sojuszu musiały w niej uczestniczyć. - Nie chodziło by o dosłanie dodatkowych żołnierzy, ale rotacje wojsk, zastępowanie się kontyngentów z różnych państw w różnych regionach - powiedział Koziej. Ekspert jest przekonany, że zwiększanie liczebności wojskowej sił koalicyjnych w Afganistanie nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. - Nie da się dzięki temu wygrać wojny przeciwpartyzanckiej - ocenił gen. Koziej. Jego zdaniem, właściwszym kierunkiem byłoby mocniejsze doposażanie wojska w nowoczesny sprzęt umożliwiający realizowanie zadań. - Reformy są potrzebne, ale trudno jednoznacznie wskazać co pozwoliłoby osiągnąć w Afganistanie zamierzone efekty - uważa ekspert "Polski Zbrojnej" Tadeusz Wróbel, przypominając, że sytuacja staje się tam coraz bardziej napięta. Według Wróbla, niewykluczone, że skutek - podobnie jak wcześniej w Iraku - mogłoby mieć istotne, okresowe zwiększenie zaangażowania międzynarodowego w Afganistanie. - Tak by zyskać czas na wzmocnienie miejscowych sił bezpieczeństwa - armii i policji - podkreślił. Gen. Koziej też uważa, że lokalne siły bezpieczeństwa w Afganistanie wymagają istotnego wsparcia. Przyznaje jednak, że nie jest to przedsięwzięcie łatwe. - W Iraku sytuacja była prostsza, bo była tam tradycja państwowości. W Afganistanie dużą rolę odgrywają struktury plemienne - przypomniał. - Zmiana strategii w szerszym zakresie mogłaby polegać na większym zaangażowaniu lokalnych przywódców - dodał Koziej. Opinię tę podziela Wróbel. - Afgańczycy z nieufnością odnoszą się do władz centralnych. Dla większości policjantów ważniejsze są plemienne powiązania niż państwowe struktury, i niestety pieniądze, a nie lojalność - powiedział. Jego zdaniem, sytuacja jest tym trudniejsza, że przez pierwsze lata operacji zaniedbywano szkolenie afgańskich sił bezpieczeństwa. Jak dodał Wróbel, problemem mogą okazać się niebawem już nie tylko coraz liczniejsze ataki na żołnierzy, ale znaczny paraliż systemu komunikacyjnego. Utrudniłoby to, jak ocenił, funkcjonowanie drogowego transportu nie tylko wojsku, ale także mieszkańcom kraju. Jak ocenił, rebelianci w Afganistanie mają świadomość, że nie są w stanie osiągnąć militarnego zwycięstwa. - Ich taktyką jest gra na wyczerpanie społeczności międzynarodowej, nieprzygotowanej na straty w szeregach swoich wojsk. Talibowie nie mają skrupułów co do ofiar wśród ludności cywilnej i nie liczą się z własnymi stratami. Chcą za pomocą niezadowolenia międzynarodowej opinii publicznej wymusić wycofanie sił wojskowych - uważa Wróbel. Gen. Koziej przyznaje, że istotne mogłoby być zwiększenie międzynarodowych środków finansowych na działania pomocowe dla afgańskiej społeczności. Co, jak realistycznie ocenia, "może niestety nie być łatwe do osiągnięcia". Przeczytaj relacje naszego wysłannika do Afganistanu