24-letnia copywriterka pracowała w agencji Young&Rubicam. Regularnie na Twitterze zamieszczała wpisy o tym, ile czasu spędzała w pracy. 14 grudnia napisała: "30 godzin pracy i ciągnę dalej". Kilka godzin później miała zawał serca. Kobieta zapadła w śpiączkę. Zmarła w szpitalu. Jak piszą lokalne media, 24-latka dla podtrzymania koncentracji często piła napoje energetyzujące. Lekarze twierdzą, że to w połączeniu z pracą non stop przez 3 dni z rzędu było najprawdopodobniej bezpośrednią przyczyną niewydolności serca. Do sprawy odniósł się już pracodawca kobiety. Agencja Young&Rubicam Indonesia napisała, że "wyraziła swoje najgłębsze współczucie rodzicom zmarłej koleżanki". Biuro firmy zostało również na jeden dzień zamknięte. Sprawa wywołała ogromne oburzenie w mediach społecznościach. Pojawiają się głosy, że agencja powinna ponieść odpowiedzialność za śmierć kobiety. Co więcej, internauci alarmują, że praca przez kilkanaście godzin z rzędu nie jest sytuacją jednostkową i coraz więcej młodych ludzi w pogoni za karierą daje się wyzyskiwać pracodawcom. Anna Baranowska-Ślusarek CZYTAJ WIĘCEJ NA RMF24.PL CZYTAJ TAKŻE: Syndrom karoshi, czyli śmierć z przepracowaniaCZYTAJ TAKŻE: Śmiercionośna praca