O śmierci kobiety, którą w niedzielę na lawinisku odnalazł pies ratowniczy, poinformował rzecznik szpitala uniwersyteckiego w Hradec Kralove Jakub Sochor. Ratownicy reanimowali kobietę już na miejscu, później została przetransportowana do szpitala śmigłowcem. W chwili zejścia lawiny w rejonie szczytu Czeskie Kamienie znajdowało się sześcioro narciarzy skiturowych. Lawina zasypała kobietę. Spośród pozostałych osób dwaj mężczyźni doznali szoku, ale nie odnieśli obrażeń fizycznych. Jak powiedział ratownik HS ze Szpindlerowego Młyna Martin Żada, pozostałe trzy osoby m.in. zwracały uwagę czy w stronę pracujących na lawinisku ratowników nie zaczną zsuwać się kolejne zwały śniegu. - Koledzy, którzy jako pierwsi przylecieli śmigłowcem, potrzebowali do pomocy ludzi, których tam brakowało - podkreślił ratownik. Karkonosze. To już druga lawina w tym sezonie Według HS lawina rozpoczęła się w niedzielę po południu w rejonie szczytu Czeskie Kamienie na granicy czesko-polskiej, która przebiega główną granią Karkonoszy. - Po 200 metrach, na polskiej stronie granicy, szlak turystyczny gwałtownie opada i tworzy się kocioł, który nazywamy Czarnym - powiedział Martin Żada. - Informację otrzymaliśmy około godz. 14. Od razu mieliśmy wiadomość, że znajdowało się tam sześć osób, które poruszały się na nartach skiturowych i że są to Czesi. Najprawdopodobniej sami podcięli lawinę - powiedział agencji CTK naczelnik karkonoskiej grupy HS Pavel Jirsa. To drugie zejście lawiny w Karkonoszach w kończącym się sezonie zimowym ze skutkiem śmiertelnym. Do pierwszej tragedii doszło 15 lutego, gdy lawina porwała 17-letniego narciarza skiturowego w Kotle Olbrzyma (Obri Dul). Towarzyszący mu 40-letni mężczyzna przeżył. W Karkonoszach obowiązuje drugi z pięciu stopni zagrożenia lawinowego.