Ofiarą jest 55-letni mężczyzna, który zmarł w niedzielę w szpitalu klinicznym w Brnie. Rzeczniczka tego szpitala Szarka Urbankova poinformowała, że we krwi zmarłego znajdowało się 8 promili alkoholu, a w jego mieszkaniu "wiele butelek różnych trunków". Urbankova dodała, że mężczyzna nie mógł zeznawać, ponieważ znajdował się w stanie upojenia. W ostatnich dniach alkohol metylowy spowodował śmierć kilku osób w Ostrawie i Frydku Mistku. Kilka osób leży na oddziałach intensywnej terapii w Hawierzowie. Vaclav Kuczera - szef specjalnej grupy operacyjnej "Metyl" - nie wykluczył, że po miesiącu "stabilizacji" w aferze metylowej dochodzi do drugiej fazy zatruć. Kuczera ostrzegł Czechów: "Do obiegu może dostać się jeszcze 5 tysięcy litrów metanolu, który znajduje się w nielegalnych magazynach grup przestępczych. Podejrzani będą starali się go upłynnić przed Bożym Narodzeniem. Dlatego jest szczególnie ważne, aby nie kupować alkoholu z podejrzanych źródeł". "Wiele zależy od zachowania ludzi" Inspektorzy sanitarni przeprowadzają nadal kontrole w całym kraju, sprawdzając punkty sprzedaży, stacje benzynowe i restauracje. - Niemniej jednak wiele zależy od zachowania ludzi. W wielu domach może znajdować się alkohol z podejrzanych źródeł, który Czesi kupili dużo wcześniej. Obawiamy się wzrostu zachorowań w okresie świątecznym - dodał Kuczera. Jedną z największych akcji grupy operacyjnej "Metyl" było skonfiskowanie 16 października w Zlinie na południowym wschodzie kraju 7600 butelek rumu i wódki z 50-procentową domieszką metanolu. Zatruty alkohol przechowywano w nielegalnym magazynie spółki Verdana - jedynego czeskiego dystrybutora wódki i rumu firmy Likerka Drak. Zdaniem Pavla Hrivy, rzecznika inspekcji sanitarnej w Brnie, taka ilość alkoholu "mogła okazać się śmiertelna dla wielu tysięcy ludzi". Przygotowane do dystrybucji butelki miały nieczytelne i naruszone etykiety. Aby opanować sytuację Czesi wprowadzili we wrześniu, na dwa tygodnie, prohibicję. Prokuratura postawiła zarzuty 31 osobom. Większość z nich aresztowano. Śledztwo trwa. Na razie ustalono, że na czele gangu stali dwaj mieszkańcy kraju (województwa) morawsko-śląskiego, którzy świadomie sporządzili trującą mieszaninę i wprowadzili ją na rynek za pośrednictwem dystrybutora ze Zlina. Jeden z nich to przedsiębiorca branży gastronomicznej, drugi jest właścicielem firmy produkującej kosmetyki samochodowe. Alkohol metylowy pochodził z płynu do spryskiwaczy. Mężczyźni zakupili metanol legalnie i wyprodukowali z niego tony trującej substancji, którą sprzedali dystrybutorowi spirytualiów. Obu zatrzymanym grozi dożywotnie pozbawienie wolności.