Włoska agencja zwróciła uwagę na to, że emerytowany włoski policjant umarł w dniu, gdy turecki zamachowiec opuścił więzienie koło Ankary, gdzie odbywał karę za zabójstwo dziennikarza. - To niebywały zbieg okoliczności - powiedział syn zmarłego, Marcello, cytowany przez Ansę. W relacji z chwili zamachu, dostępnej na stronie internetowej biura postulatora procesu beatyfikacyjnego Jana Pawła II, Francesco Pasanisi napisał: "Nagle strzał z broni palnej. Nie miałem czasu, by pomyśleć. Wskoczyłem na samochód, kiedy Ojciec Święty zaczął osuwać się. Przyciągnąłem go do siebie, obejmując, by go ochronić. Miał przymknięte oczy i wyszeptał kilka razy słabym głosem: "dziękuję, panie inspektorze, dziękuję". "Powtarzałem: "odwagi, Wasza Świątobliwość, odwagi". Potem zwracając się do księdza Dziwisza wyszeptał coś po polsku i wydawało mi się, że rozumiem, że zwracał się do Matki Boskiej Częstochowskiej. Następny strzał tymczasem trafił w Ojca Świętego, a czerwona plama świętej i niewinnej krwi pojawiła się na jego sutannie (moje ubranie zostało nią zmoczone)" - opowiedział Pasanisi. "Następny strzał trafiłby nas obu, ale uratowaliśmy się objęci. To był pierwszy "cud" papieża Wojtyły" - zakończył swą relację.