O Jordanie zrobiło się głośno, kiedy nie powiadamiając nikogo opuścił dom opieki w Hove w hrabstwie East Sussex w południowo-wschodniej Anglii, gdzie przebywał wraz z żoną. Znalazł się 12 godzin później... w drodze do Francji na obchody 70. rocznicy lądowania wojsk alianckich w Normandii. Gdy intensywne poszukiwania trwały w najlepsze, do domu opieki zadzwonił weteran z Brighton. Poinformował, że spotkał 89-latka w autokarze jadącym do Francji. Mężczyzna dołączył do grupy, która była w drodze na uroczystości w Normandii. Uciekinier był cały i zdrowy. Zatrzymał się w hotelu w Ouistreham w Dolnej Normandii. Okazało się, że ucieczka była starannie przygotowana. Gdy personel domu opieki odmówił weteranowi zgody na wyprawę do Normandii, ten ukrył swoje odznaczenia wojenne pod płaszczem i wymknął się chyłkiem. Po powrocie Bernard Jordan, były oficer Królewskiej Marynarki Wojennej, powiedział, że nigdy nie wyobrażał sobie, że jego wizyta spowoduje takie zamieszanie.O śmieci Bernarda Jordana poinformowały dziś brytyjskie służby medyczne. "Będzie go bardzo brakowało jego ukochanej żonie i wszystkim przyjaciołom z domu opieki w Hove" - napisano w oświadczeniu. 90-letni były oficer marynarki zmarł w szpitalu.