Jak powiedział IAR komandor Janusz Walczak z MON, minister pozytywnie odpowiedział na wniosek wojewody dolnośląskiego w tej sprawie. Teraz wojskowi przeprowadzą rekonesans, który pomoże oszacować ewentualne koszty dotarcia do ukrytego pod ziemią składu. W "złotym pociągu" może być ukryte złoto, które Niemcy próbowali wywieźć z Wrocławia w czasie II wojny światowej. Miało go odnaleźć w okolicach Wałbrzycha dwóch mężczyzn, którzy teraz domagają się od władz "znaleźnego". Generalny konserwator zabytków Piotr Żuchowski powiedział, że widział zdjęcia georadarowe i jest na 99% procent przekonany, że "złoty pociąg" istnieje. Nie przedstawił jednak na to żadnych dowodów, co zostało skrytykowane m.in. w niemieckich mediach. Jak podał we wtorek rzecznik MON Jacek Sońta, rekonesans przeprowadzą specjaliści z Dowództwa Generalnego w Wałbrzychu. "Rekonesans odbędzie się w najbliższych dniach. Polecenie ministra otrzymało Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych; wojsko określi, ile sprzętu i ludzi będzie zaangażowanych w te działania" - powiedział Sońta PAP. Zagraniczni poszukiwacze skarbów w Wałbrzychu W związku z pogłoskami o odnalezieniu pancernego pociągu ze złotem, pochodzącego z czasów II wojny światowej, Wałbrzych przeżywa prawdziwe oblężenie. Na Dolny Śląsk ściągają rodziny z dziećmi, wycieczki, a także ekipy zagranicznych dziennikarzy i poszukiwaczy skarbów. "To wszystko jest jak ze scenariusza do dobrego filmu. Jest złoto, pociąg, naziści, wszystko to, co powinien mieć dobry thriller" - emocjonuje się Ed White, dziennikarz "Daily Mail".Na posiedzeniu zespołu zarządzania kryzysowego w Wałbrzychu wprowadzono zakaz wstępu dla poszukiwaczy skarbów do lasu, gdzie miałby znajdować się owiany tajemnicą skład. Miejsce domniemanego ukrycia pociągu ma najpierw zbadać wojsko. Zaś wiarygodność doniesienia o istnieniu pancernego znaleziska z kosztownościami, na 65. kilometrze trasy kolejowej Wałbrzych-Wrocław, mają sprawdzić badania georadarem.