"Dostajemy telefony z pogróżkami. Bałem się tak, że wysłałem żonę z dziećmi na drugi koniec Polski. Prokurator to wie" - powiedział "Super Expressowi" Piotr Koper. "Przecież mnie tutaj w Wałbrzychu wszyscy znają, każdy będzie wiedział, gdzie mieszkam" - dodał odkrywca. Również Tadueusz Słowikowski, który od 40 lat zbiera informacje o tzw. złotym pociągu, twierdzi, że ktoś mu grozi. "Byłem na policji i powiedziałem im, żeby wiedzieli, że jak coś mi się stanie, ma to związek ze złotym pociągiem" - powiedział gazecie Słowikowski. Koper i Richter - mimo słów krytyki ze strony części historyków i poszukiwaczy skarbów - cały czas są przekonani, że dokonali przełomowego odkrycia. "Wiemy, że wojsko potwierdziło nasze informacje o pociągu. Myślę, że w ciągu tygodnia go odkopią" - powiedział Andreas Richter. Od kilkunastu dni media informują, że zlokalizowano w okolicach Wałbrzycha historyczny pociąg z okresu II wojny światowej. Prawnicy reprezentujący Piotra Kopera i Andreasa Richtera zgłosili ten fakt miejscowemu samorządowi, domagając się od Skarbu Państwa dziesięciu procent znaleźnego. Pojawiły się przy tym spekulacje, że może chodzić o tzw. pociąg ze złotem i innymi cennymi rzeczami, którym pod koniec wojny wywieziono z Wrocławia kosztowności m.in. dzieła sztuki. Nigdy nie odnaleziono zawartości, ani samego pociągu.