Wrak "Cemfjordu", który poszedł na dno wczoraj po południu, spoczywa po wschodniej stronie cieśniny Pentland Firth, oddzielającej północny cypel Szkocji od archipelagu Orkadów. Statek spoczął na dnie do góry dnem. Jego pozycję potwierdził latarniowiec "Pharos", badający dno przy pomocy sonaru. Nie udało się odnaleźć żadnego z członków załogi (siedmiu Polaków i Filipińczyka) pomimo szeroko zakrojonej operacji ratunkowej w sobotę i niedzielę. Wzięły w niej udział prom pasażerski, pięć łodzi ratownictwa morskiego, holownik "Heracles", fregata "Somerset" brytyjskiej Marynarki Królewskiej, dwa helikoptery i samolot. Wydobyto jedynie dryfującą w cieśninie Pentland tratwę ratunkową, najwyraźniej zerwaną z pokładu statku. Część ratowników jest zdania, że ciała załogi "Cemfjordu" są przypuszczalnie wewnątrz wraku, gdyż przy sztormowej pogodzie marynarze z pewnością zabarykadowali wszystkie drzwi i bulaje, co nie pozwoliło im opuścić pokładu, kiedy statek został przewrócony do góry dnem.