Dyrektor generalny Air France Pierre-Henry Gourgeon powiedział, że strefa zaginięcia samolotu została zlokalizowana z dokładnością do kilkudziesięciu mil morskich na obszarze "w połowie drogi między wybrzeżem brazylijskim a afrykańskim". Airbus A330 zniknął z radarów w poniedziałek rano, krótko po opuszczeniu kontynentu południowoamerykańskiego. Wszystko wskazuje na to, że doszło do katastrofy. Ostatni kontakt radarowy nawiązano o godz. 3.33 czasu polskiego, tuż po tym, jak samolot minął archipelag Fernando de Noronha, leżący ok. 350 km od północno- wschodnich wybrzeży Brazylii. Poszukiwania rozpoczęto z obu stron Atlantyku. Francja zmobilizowała swoje samoloty rozpoznawcze - jeden z nich wyleciał z Dakaru. Maszyny brazylijskie wyruszyły z wyspy Fernando de Noronha, głównej w archipelagu. Marynarka brazylijska skierowała trzy jednostki do poszukiwań. Francja poprosiła amerykański resort obrony, by zaangażował do poszukiwań swoje satelitarne środki obserwacji i nasłuchu - podał minister obrony rządu w Paryżu Herve Morin. Do operacji dołączył też samolot hiszpańskiej gwardii cywilnej, stacjonujący w Dakarze w ramach unijnej misji Frontex, który jest wyposażony w przyrządy do lokalizacji.